Johnny Depp i Amber Heard byli małżeństwem od 2015 do 2017 roku. Nikt nie przypuszczał, że para żyje w ogromnym konflikcie. Aktorka po rozwodzie opowiedziała magazynowi "The Sun" o tym, że były mąż miał się nad nią znęcać. Dziennik nazwał go "damskim bokserem", a Depp postanowił pozwać magazyn. Na jaw wychodzą kolejne informacje na temat burzliwej relacji aktorskiej pary.
Proces toczy się w londyńskim sądzie, a już za kilka dni zapadnie wyrok. Jednym z ostatnich świadków w sprawie był Ben King, były menadżer zarządzający nieruchomościami Johnny'ego Deppa. W trakcie przesłuchania odczytano wiadomości, które aktor wymieniał z menadżerem. W jednej z nich wspominano o ekstazy, ale King nie stwierdził, że Johnny jest uzależniony.
Ben oświadczył przed sądem, że nigdy nie był świadkiem bójki między Deppem a Heard. Dodatkowo powiedział, że nigdy nie widział, żeby aktor był agresywny wobec żony.
Menadżer przyznał również, że był w domu pary po rzekomej bójce. Wtedy Amber miała rzucać butelkami w Johnny'ego, a szkło trafiło w palec aktora. King musiał wysprzątać apartament po kłótni i przyznał, że w domu panował ogromny nieporządek. Dodał, że znalazł przy barze fragment palca Johnny'ego.
W trakcie tego procesu wychodzą na jaw skandaliczne informacje. W sieci pojawiło się nagranie, na którym Amber Heard przyznaje się do przemocy wobec Johnny'ego Deppa. W trakcie procesu wyciekło wideo z ataku wściekłości Deppa, a potem zdjęcie z fekaliami na łóżku pary.
Czekamy na wyrok sądu, ale takiego publicznego prania brudów jeszcze nie było. Co sądzicie o całej sprawie?