Sądowa batalia pomiędzy byłymi już małżonkami, Amber Heard i Johnny'm Deppem zaczęła się cztery lata temu, kiedy to aktorka opublikowała zdjęcie z posiniaczoną twarzą i oskarżyła męża o znęcanie się. Zarzuciła mu wówczas, że stosuje wobec niej przemoc fizyczną i psychiczną. Depp od początku konsekwentnie wypierał się winy i mówił, że to on jest ofiarą. Najnowsze dowody wskazują na to, że mówił prawdę.
Niedawno do sieci wypłynęły nagrania, na których Amber Heard przyznała się do bicia Johnny'ego Deppa. Opublikowali je dziennikarze "Daily Mail".
Przepraszam, że uderzyłam cię w twarz, ale tylko cię uderzyłam, nie użyłam do tego pięści. [...] Nie pamiętam dokładnych ruchów mojej dłoni, ale wszystko z tobą w porządku, nie skrzywdziłam cię, nie biłam cię pięścią, tylko cię uderzałam - mówi Amber.
W kolejnym nagraniu przyznała się z kolei do rzucania w byłego męża garnkami i innymi przedmiotami.
Oliwy do ognia dodały kolejny materiały, na których Heard ironizowała i wyśmiewała byłego męża. Uznała wówczas, że ludzie nie uwierzą w prawdziwą, niekorzystną dla niej wersję wydarzeń. Cóż, po tym jak nagrania trafiły do sieci, chyba nikt nie ma już wątpliwości, kto był ofiarą.
Pod najnowszym zdjęciem Amber na Instagramie na próżno szukać pozytywnych komentarzy.
Jak śmiesz zachowywać się tak, jakby nic się nie stało?
Niszczysz życia innych swoimi kłamstwami.
Nikt ci tego nie zapomni - czytamy.
To jednak nie koniec. Internauci wystartowali też z petycją o wyrzucenie Amber Heard z obsady filmu "Aquaman 2". Celem jest 300 tysięcy podpisów. We wtorkowe popołudnie było ich ponad 286 tysięcy.
Myślicie, że to początek końca jej kariery?
MŁ