Do zabójstwa Briana Thompsona doszło 4 grudnia w Nowym Jorku. Szef UnitedHealthcare został zastrzelony przed jednym z biurowców, gdy zmierzał na spotkanie udziałowców swojej firmy. Atak miał być zaplanowany, a podejrzewany mężczyzna zbiegł z miejsca zdarzenia i do dziś nie został złapany. Kim jest? Na razie nikt nie wie. Ale w Stanach Zjednoczonych już został okrzyknięty... bohaterem.
Amerykańskie media obiegły nagrania z monitoringu, na których widać mężczyznę podejrzewanego o zabicie Briana Thompsona. Przedstawiają zakapturzonego mężczyznę w szarej kurtce z plecakiem. Na niektórych ujęciach widać, jak wyraźnie się uśmiecha. Jak podaje ABC News, w Central Parku znaleziono plecak, który najprawdopodobniej do niego należał. W środku znajdowały się... pieniądze z gry "Monopol" i kurtka. Uwagę zwrócił również napis na łusce naboju, który znaleziono na miejscu zbrodni. "Delay, deny, defend", czyli "opóźniaj, zaprzeczaj i broń się". Nie są one przypadkowe. To znany przez Amerykanów slogan określający pejoratywnie strategie firm ubezpieczeniowych migających się od wypłacania świadczeń. W 2010 roku ukazała się głośna książka autorstwa profesora prawa Jaya M. Feinmana właśnie pod tym tytułem. W "Delay, Deny, Defend" twierdził m.in., że firmy ubezpieczeniowe korzystają często z tych trzech metod, aby się bogacić. Zarzucał im także dążenie do zysku kosztem potrzeb posiadaczy polis ubezpieczeniowych.
Ubezpieczenie zdrowotne w Stanach Zjednoczonych wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce. Tam jest ono w znaczniej mierze sprywatyzowane, co stawia w dużym kłopocie ludzi bez zasobnych portfeli. W dodatku sprzedające ubezpieczenia firmy mierzą się z regularną krytyką za wspomniane wyżej praktyki. Zarządzane przez Briana Thompsona UnitedHealthcare wymieniane jest jako jedno z przedsiębiorstw, które przodują w odrzucaniu wniosków o wypłacenie rekompensaty za leczenie. Co więcej, jak podaje CNN, liczba odmów miała zwiększyć się ponad dwa razy w latach 2020-2022, gdy ubezpieczyciel wdrożył automatyzację procesu analizowania wniosków.
Zabójstwo Briana Thompsona nie tylko nie wzbudziło w Amerykankach współczucia, ale wręcz zachęciło do masowego upubliczniania narastających od lat frustracji. Internet dosłownie zalała fala historii osób, których bliskim lub im samym odmówiono wypłaty na leczenie. Na TikToku ponad pięć milionów wyświetleń ma nagranie, na którym internautka opowiada o przejściach ojca po operacji raka tarczycy. Mężczyzna zaledwie po 24 godzinach został wypisany do domu. Krótko później ponownie był hospitalizowany po tym, jak wykryto u niego rzadką chorobę autoimmunologiczną i wymagał przeszczepu wątroby. Kobieta uważa, że jej ojciec miesiącami miał być mamiony obietnicą leczenia, jednak "jego życie nie okazało się warte ratowania". - Tych korporacji nie obchodzą pacjenci (...). Usiłowałam załatwić tacie pomóc, której wymagał, ale nie dostał jej i zmarł (...). Obchodzą ich tylko pieniądze - mówi na nagraniu.
"Moja mama miała nagłą operację z powodu guza mózgu, po której zmaga się z demencją. Ubezpieczyciel twierdzi, że nie kwalifikuje się do wypłaty", "Przeszedłem operację potrójnego wszczepienia bajpasów, wypisano mnie do domu po 72 godzinach. Zanim tam dotarłem, dostałem list od ubezpieczyciela, że mój pobyt w szpitalu nie był uzasadniony", "Mój tata od ośmiu lat czeka na przeszczep nerki. Gdy trafił na początek listy, odmówili mu operacji" - piszą kolejne osoby w komentarzach. Odezwali się tam także pracownicy służby zdrowia. "Jako lekarz, który codziennie walczy z firmami ubezpieczeniowymi, jestem po twojej stronie. Nikt nie powinien przez to przechodzić", "Jestem pielęgniarką, widzę takie rzeczy na co dzień. Jest mi niezmiernie przykro. Wiem, że to niewiele, ale mnie to obchodzi. I wielu moich kolegów z pracy też", "Pracowałam z pacjentami chorującymi na raka. Masz sto procent racji. Tylu pacjentów, na których nikomu nie zależy" - piszą.
CZYTAJ TEŻ: Eleni porozmawiała z mordercą córki. "Zadzwoniłam"
Historie pacjentów i ich rodzin to jednak tylko wierzchołek góry lodowej tego, co dzieje się obecnie na amerykańskim TikToku i X. Jak grzyby po deszczu wyrastają memy i prześmiewcze filmiki komentujące zabójstwo Briana Thompsona. Jedna z tiktokerek opublikowała "mowę pogrzebową". Na nagraniu, zalewając się łzami, mówi prezesie o UnitedHealthcare: "Mężczyzna, który zrewolucjonizował opiekę zdrowotną, odmawiając jej (...) odważnymi odmowami, które mogłyby uratować wiele żyć (...). Udowodnił, że współczucie jest przereklamowane". Pod nagraniami, na których widać kadr uśmiechającego się mężczyzny podejrzanego o zabójstwo Thompsona, dosłownie mnożą się pozytywne komentarze. "Jest taki uroczy", "Rumienię się", "I do tego wszystkiego jeszcze jest przystojny?!" - piszą internauci.
Użytkownicy mediów społecznościowych doskonale bawią się w całej tej sytuacji. Viralem stał się filmik nagrany w Nowym Jorku podczas... konkursu na sobowtóra domniemanego mordercy Thompsona. Jak donosi "Hindustan Times", wzięło w nim udział osiem osób. Wszyscy, wystylizowani jak zamachowiec z nagrań, byli oklaskiwani przez zebranych dookoła gapiów. Jeden z mężczyzn "strzelał" z pistoletu na bańki, na którym widniał napis "delay, deny, defend". "Nic na niego nie mają" - pisze jedna z użytkowniczek TikToka pod nagraniem, na którym twarz domniemanego mordercy zdobią serduszka.