Media obiegły smutne wieści z Ameryki Południowej. Jeden z piłkarzy w trakcie meczu upadł na murawę i stracił przytomność. Mężczyznę natychmiast przewieziono do szpitala. Jego stan chwilowo się poprawił, ale szybko nastąpiło dramatyczne pogorszenie i sportowiec zmarł. Juan Izquierdo miał zaledwie 27 lat. Mężczyzna osierocił dwójkę dzieci. Kilka dni przed śmiercią na świat przyszedł jego syn. Świat sportu pogrążył się w żałobie.
Do dramatycznych scen doszło podczas spotkania Copa Libertadores, czyli południowoamerykańskiego odpowiednika Ligii mistrzów. W trakcie meczu urugwajskiego klubu Club Nacional de Football z brazylijskim Sao Paulo w trakcie drugiej połowy na boisko wszedł Juan Izquierdo. W ostatnich minutach meczu mężczyzna osunął się na ziemię i nie było z nim żadnego kontaktu. Do wszystkiego doszło na oczach rozemocjonowanych kibiców. Na boisku szybko zjawiła się karetka i zabrała sportowca do szpitala. Na początku jego stan się poprawił, ale wkrótce nastąpiło pogorszenie. Piłkarz zmarł w wyniku śmierci mózgu, która została spowodowana nagłym zatrzymaniem krążenia.
Informację o śmierci Juana Izquierdo przekazał za pośrednictwem platformy X jego klub Nacional de Football. "Pogrążony w ogromnym bólu i szoku Club National de Footbal ogłasza odejście naszego kochanego zawodnika Juana Izquierdo. Składamy najszczersze kondolencje jego rodzinie, przyjaciołom i bliskim. Wszystko przeżywamy ogromną stratę. Spoczywaj w pokoju Juan. Będziesz żył na zawsze w naszych sercach" - czytamy w komunikacie. Juan Izquierdo niedawno powitał na świecie syna. Chłopiec miał zaledwie kilka dni. Sportowiec osierocił też córkę, która niedawno skończyła dwa lata. Prezes Brazylijskiego Związku Piłki Nożnej zapowiedział, że spotkanie 28 sierpnia w ramach rozgrywek Copa Libertadores będzie poprzedzone minutą ciszy na cześć tragicznie zmarłego piłkarza.