Smutną wiadomość o śmierci Shannen Doherty 13 lipca przekazał magazyn "People", a informację potwierdziła jej agentka, Leslie Sloane. Do ostatniego momentu aktorka walczyła o rozwód z trzecim mężem. Okazało się, że sąd postanowił przychylnie rozpatrzyć wniosek gwiazdy już po jej śmierci.
Shannen Doherty nie miała szczęścia w miłości. Była trzykrotnie zamężna, choć małżeństwa nie trwały długo. Ostatniego męża poznała w 2008 roku. Aktorka wyszła za producenta filmowego i fotografa Kurta Iswarienko w 2011 roku. Od stycznia tego roku małżonkowie pozostawali w separacji, a w kwietniu Doherty złożyła pozew o rozwód. Gwiazda starała się sfinalizować rozwód przed śmiercią, ale niestety się nie udało. Mimo to sędzia ds. prawa rodzinnego przychylił się do wniosku aktorki. Jak twierdzi TMZ, prawniczka Shannen, "królowa rozwodów" Laura Wasser pracowała nad ustaleniem warunków rozstania małżonków w ostatnim tygodniu życia aktorki. Problemem okazał się fakt, że sędzia nie podpisał dokumentów przed weekendem, a Doherty zmarła 13 lipca.
W Kalifornii, jak i w większości pozostałych stanów, jeśli ktoś w trakcie rozwodu umiera, sprawą zajmuje się sąd spadkowy, który nie finalizuje rozwodów, a sąd rodzinny traci jurysdykcję. Jednak, jak się okazało, po dwóch dniach od śmierci Shannen, sędzia sądu rodzinnego podpisał dokumenty, a orzeczenie rozwodowe zostało wydane pośmiertnie. Na mocy tego, Doherty (jej spadkobiercy) otrzymała dom w Malibu, samochody, obraz Salvadora Daliego. Iswarienko dostał samolot, pozostałe auta oraz m.in. gitarę Lesa Paula. Zdjęcie pary sprzed lat znajdziecie w naszej galerii na górze strony.
Aktorka zachorowała na raka piersi w 2015 roku. Po dwóch latach choroba była w remisji, ale powróciła, atakując mózg i kości Doherty. Dr Lawrence D. Piro był przy Shannen przy jej ostatnich momentach życia, o czym opowiedział w rozmowie z magazynem "People". "W ciągu ostatnich kilku godzin była w miejscu, w którym czuła się bardzo komfortowo, spała, a otaczali ją jej bliscy przyjaciele. (...) Było ponuro i smutno, ale jednocześnie pięknie i kochająco. Najtrudniejsze w tym wszystkim było to, że nie była gotowa odejść, ponieważ kochała życie" - wyjawił lekarz.