Jamie Dornan zyskał ogromną rozpoznawalność jako tytułowy amant z adaptacji książek "50 twarzy Greya". Gdy ostatnia z filmowej serii zniknęła z afisza, media przestały aż tak mocno interesować się życiem aktora. Dornan ponownie stał się bohaterem nagłówków, jednak tym razem za sprawą swojego przyjaciela. Ujawniona przez dziennikarza Gordona Smarta historia mrozi krew w żyłach.
Sytuacja miała miejsce wiosną 2023 roku, gdy Jamie Dornan wraz z Gordonem Smartem wybrali się do Portugalii. Jak opowiadał dziennikarz w podcaście "The Good, The Bad And The Unexpected", większość czasu upływała im na grze w golfa i popijaniu drinków. Panowie raczyli się m.in. espresso martini, co nie jest bez znaczenia. W pewnym momencie obydwaj zaczęli kiepsko się czuć. Smart relacjonował, że zaniepokoiło go zwłaszcza mrowienie w lewej ręce. Dziennikarz udał się do szpitala, gdzie okazało się, że jego tętno wynosiło 210 uderzeń na minutę, czyli grubo ponad normę. Przyjaciel Jamiego Dornana już w szpitalu stracił przytomność. Gdy ją odzyskał, zobaczył, że na szpitalnym łóżku obok znajduje się także aktor.
Pomyślałem, że to niezbyt dobry znak, że jest w tym samym stanie co ja - opowiadał Smart.
Lekarze sądzili, że panowie zatruli się spożywanym w nadmiernych ilościach alkoholem, w szczególności martini w połączeniu z kofeiną. Na szczęście badania wykluczyły u obydwu zawał serca. Ich stan zdrowia się poprawił, a zarówno Smart, jak i Dornan mogli wrócić do domu. To jednak nie koniec historii. Po kilku dniach lekarz, który się nimi opiekował, zadzwonił do dziennikarza z dość zaskakującym pytaniem. Chciał się dowiedzieć, czy na polu golfowym nie mieli styczności... z gąsienicami. - Okazuje się, że na polach golfowych w południowej Portugalii pojawiają się gąsienice, które zabijają psy, a czterdziestoletni mężczyźni dostają przez nie zawału serca - relacjonuje przyjaciel Jamiego Dornana.
Choć ta opowieść może brzmieć jak żart, toksyczna gąsienica jak najbardziej istnieje. Nazywa się korowódka dębówka, a na swojej stronie ostrzegają przed nią nawet Lasy Państwowe. "Pomimo swojej ładnie brzmiącej nazwy, może być niebezpieczna dla ludzi i zwierząt. Włochate gąsienice tego owada, które mierzą zaledwie trzy centymetry, ostatnio pojawiły się w Wielkopolsce. Trzeba na nie uważać, ponieważ mogą powodować nieprzyjemne, a czasami także groźne dla zdrowia objawy" - czytamy. Gąsienica pokryta jest parzącymi włoskami, które wystrzela w powietrze, a następnie są one unoszone przez wiatr. "Bezpośredni kontakt z owadem powoduje zawroty głowy, gorączkę, ataki astmy oraz reakcję alergiczną. Mogą pojawić się również wymioty oraz wysypka" - przestrzegają Lasy Państwowe. Na stronie organizacji możemy przeczytać, że wizyta u lekarza jest konieczna w przypadku dostania się włosków gąsienicy do oczu lub silnej reakcji alergicznej.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Ekspert wybrał najlepsze stylizacje Balu Fundacji TVN. "Efekt godny gwiazdy Hollywood"
W sieci zawrzało po finale "Afryka Express". Ewa Gawryluk zabrała głos
Miała być "10 lat młodsza w 10 dni". Efekt metamorfozy zadziwił nawet prowadzącą
Kuba Sienkiewicz ma sześcioro dzieci z trzech związków. Najmłodsze też już robi karierę
Tusk nie założył garnituru na międzynarodowe spotkanie i się zaczęło. Ekspertka mówi o roboczym looku
Gwiazdy na Balu Fundacji TVN. Wojciechowska zachwyciła, Rozenek z okazałym dodatkiem
Kuba Badach rozbrajająco szczerze o teściach. "Straszny szpan"
Zasnął na koncercie Nicole Scherzinger, a wszystko się nagrało. Reakcja wokalistki to hit!
Wieniawa pochwaliła się nową garderobą i łazienką w leśnym domu. Zachwycił ją... sedes retro