We wtorkowy wieczór ukazała się nowa, styczniowa okładka magazynu "Elle". Twarzą wydania została trenerka i motywatorka - Anna Lewandowska, która zapozowała w czapce z daszkiem, jasnej marynarce i płaszczu w kratę. Tuż pod jej twarzą widnieje napis: Siła kobiet. Anna Lewandowska nie boi się błędów. Jak tylko magazyn pochwalił się nowym wydaniem, w internecie zawrzało. Większość kobiet poczuła się oburzona.
Kobiety zarzucały magazynowi "Elle" zupełnie nietrafione dobranie celebrytki do tematu. Dodatkowo okazało się, że "Elle" użyło tego samego hasła, którego tydzień wcześniej użył "Vogue" z Anją Rubik na okładce. Kobiety irytuje też fakt, że Anna Lewandowska nigdy tak naprawdę nie wyraziła swojego zdania po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Co prawda dodała odrębny post na Instagramie poświęcony tematowi, ale dyplomatycznie uniknęła przyjęcia jasnego stanowiska. Napisała jedynie o tym, że jest jej bardzo przykro. Tymczasem na ulicach o swoje prawa walczyło tysiące kobiet. Poza tym na okładce znalazło się wspomnienie o braku strachu przed popełnianiem błędów. Kobiety przypomniały jednak, że jakiś czas temu wrzuciła na Instagrama filmik, w którym tańczy w pogrubiającym ją przebraniu. Gdy aktywistka Maja Staśko skrytykowała jej zachowanie, nazywając je body-shamingiem, żona Lewandowskiego zagroziła jej karą w wysokości 50 tysięcy złotych. Oczywiście żaden pozew nie miał miejsca, tak jak i przeprosiny w stronę aktywistki. I gdzie tu ta kobieca siła?
Magazyn "Elle" w środowe południe opublikował w relacji na Instagramie oświadczenie odnoszące się do dyskusji związanej z nową okładką. Została w nim zawarta informacja, że na okładkach od lat pojawiają się różne kobiety, które swoją siłę wyrażają na różne sposoby.
Postępują według własnych przekonań i mają szacunek do inności - czytamy.
Magazyn dodał też, że najlepszym komentarzem będzie po prostu przeczytanie wybranych materiałów z nowego numeru. Co o tym uważacie?