Choć nie sposób odmówić jej wielkiego talentu, a za role filmowe i teatralne była wielokrotnie nagradzana, nie chce być nazywana gwiazdą. Bo jak powiedziała Maria Ciunelis w wywiadzie w radiowej Dwójce: "Staram się być normalną aktorką. Aktor - jak mówił Dejmek - jest do grania, a gwiazda jest do bycia i do blasku". Zagrać Maria Ciunelis potrafi niemal wszystko, jak powiedział o niej Jerzy Kamas, jest aktorką od ról beznadziejnych, bo dosłownie z każdej kreacji potrafi zrobić prawdziwy majstersztyk. W parze z talentem Marii Ciunelis idzie też wrodzona skromność i niechęć do pogoni za sławą. Mówi, że poza byciem, aktorką, reżyserką i scenarzystką, równie ogromnym wyzwaniem jest byciem matką pięciorga dzieci.
Maria Ciunelis przyszła na świat 28 czerwca 1961 roku w Ostródzie, ale jej rodzina pochodzi z Wileńszczyzny. Już jako uczennica szkoły podstawowej Maria marzyła o karierze aktorki. Brała udział w konkursach recytatorskich, była członkinią szkolnej grupy teatralnej. "Pociągało mnie takie wędrowne życie i brak monotonii" - mówiła w wywiadzie dla "Gazety Olsztyńskiej". Jej talent szybko dostrzegła jedna z nauczycielek, która pomagała jej w przygotowaniach do konkursów recytatorskich.
Pamiętam, że już wtedy była zdecydowana, jeśli chodzi o jej przyszłość, chciała zostać aktorką. Brała udział w wielu wystawianych przez nas sztukach. Fantastycznie czuła scenę i przejawiała nieprzeciętny talent aktorski (...) Maria jest urodzoną aktorką - wspominał prowadzący zajęcia szkolnego zespołu teatralnego, Andrzej Fabisiak.
Jednak Maria Ciunelis już za młodu była też niezwykle empatyczna i wrażliwa na ludzką krzywdę. Dlatego oprócz studiów na akademii teatralnej rozważała zdawanie na pedagogikę specjalną, chciała pomagać dzieciom z niepełnosprawnością. Ostatecznie pasja wzięła górę i rozpoczęła naukę w Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Czas pokazał, że nie straciła swojej wrażliwości i chęci czynienia dobra.
Na PWST Maria Ciunelis kształciła się pod okiem najwybitniejszych artystów: Tadeusza Łomnickiego, Jana Englerta, Zbigniewa Zapasiewicza czy Aleksandry Śląskiej. W 1984 roku Ciunelis ukończyła studia. W tym samym roku zadebiutowała w spektaklu "Matka" Stanisława Ignacego Witkiewicza w reżyserii Jana Englerta, wystawionego na deskach Teatru Polskiego w Warszawie. Wkrótce potem wygrała casting do filmu, dzięki któremu jej talent doceniła szersza publiczność.
W "Dziewczętach z Nowolipek", filmie z 1985 roku w reżyserii Barbary Sass, będącym adaptacją książki Poli Gojawiczyńskiej, Maria Ciunelis wcieliła się w rolę Franciszki, jednej z głównych bohaterek. Kreacja była bardzo wymagająca ze względu na dramatyczne losy Franki. Córka służącej, choć biedna, ale oczytana i uzdolniona literacko, ciekawa świata. Jej szansę na świetlaną przyszłość przekreśla gwałt, którego pada ofiarą. Przeżywa traumę, a nędza zmusza ją do zajęcia się prostytucją. Gdy w końcu France udaje się zdobyć posadę służącej w bogatym domu, przeżywa zawód miłosny. Załamana dziewczyna popełnia z tego powodu samobójstwo. Rola Marii Ciunelis przyniosła jej uznanie zarówno w oczach widzów, jak i krytyki. Od tamtej pory regularnie pojawiała się i na scenie, i na ekranie. Do jej najważniejszych ról należą te w filmach takich jak "Ga, Ga. Chwała bohaterom", "W klatce", "Pora na czarownice", "Ostatni dzwonek", "Pokuszenie", "Przez dotyk" czy "Dzień świra". Równolegle z pracą przed kamerą, rozwijała karierę teatralną. W latach 1984-85 grała w Teatrze Polskim w Warszawie, od 1985 roku jest związana z warszawskim Teatrem Ateneum, gdzie występowała w spektaklach najwybitniejszych polskich reżyserów, m.in. Adama Hanuszkiewicza czy Izabeli Cywińskiej.
Ciunelis za swoje dokonania otrzymała między innymi Nagrodę ZASP im. Leona Schillera, Nagrodę Młodych im. Stanisława Wyspiańskiego czy Nagrodę Teatru Ateneum im. Aleksandry Śląskiej dla młodego artysty za dokonania teatralne. To ostatnie wyróżnienie Maria Ciunelis otrzymała za rolę, która wymagała od niej nie lada wysiłku. W sztuce "Dzieci mniejszego boga" z 1990 roku aktorka wcieliła się w Sarę - osobę głuchą. Język migowy stał się środkiem wyrazu scenicznego, a Maria Ciunelis na potrzeby spektaklu musiała się go nauczyć. Na widowni zasiadły m.in. osoby niesłyszące.
To było najbardziej przejmujące doświadczenie w moim życiu. Zobaczyłam, że oni rozumieją, co ja migam. Cała sala szlochała, niesamowicie się wzruszyłam. Pomyślałam wtedy o słowach Tadeusza Łomnickiego, jaka jest różnica pomiędzy zawodowcem i amatorem: zawodowy aktor wzrusza, a amator - wzrusza się, ale wzrusza się tym, że wzruszył widownię. Miał rację - wspominała w jednym z wywiadów Maria Ciunelis.
Po spektaklu aktorka zaczęła pomagać w rehabilitacji osób z niepełnosprawnościami. Ma wielu przyjaciół, którzy są głusi. "Oni od lat marzą o tym, aby stworzyć teatr, który grałby w języku migowym" - mówi aktorka, która aktualnie walczy o to, aby powstała w teatrze scena, która by to umożliwiła. Maria Ciunelis jest w środowisku aktorskim uważana za aktorkę, która potrafi zagrać niemal wszystko.
Jurek Kamas lubił nadawać przydomki i powiedział kiedyś o mnie: "Maria Ciunelis od ról beznadziejnych". Załamałam się wtedy i zapytałam, czy tak fatalnie gram? A on mówi: Nie, to jak Tadeusz Juda od spraw beznadziejnych. Jak ktoś nie wie, co zrobić z rolą, to myśli: "Obsadźmy Ciunelis, ona coś wymyśli" - mówiła aktorka podczas rozmowy w audycji "Mazurek słucha" w drugim programie Polskiego Radia.
Pomimo wielkiego talentu, Maria Ciunelis nie szuka rozgłosu. Nie pokazuje się na branżowych imprezach, rzadko udziela wywiadów, chroni życie prywatne. To ostatnie jest dla niej niezwykle ważne. Aktorka jest matką piątki dzieci. Twierdzi, że wychowywanie takiej gromadki było równie dużym wyzwaniem jak te, z którymi zmierza się na planie czy na scenie. Mimo to uwierzyła, że warto powiększać rodzinę. "Uznałam, że jeśli jestem w stanie urodzić i wychować taką gromadkę, to znaczy, że nie muszę się w żaden sposób ograniczać" - wyznała aktorka w wywiadzie dla radiowej Dwójki. Maria Ciunelis dodała też, że ludzie nie wierzyli w to, że zawód aktora może iść w parze z udanym wychowywaniem dzieci. Tymczasem ona nie tylko udowodniła, że jest inaczej, ale też realizuje pasję do filmu i teatru również na innych polach.
Maria Ciunelis zajmuje się również reżyserią i pisaniem scenariuszy zarówno do sztuk, jak i seriali. Pracowała m.in. przy "Samym życiu", "Marzeniach do spełnienia" i "Na dobre i na złe". Twierdzi, że scenarzystką, tak jak i reżyserką, również została "przez przypadek".
Poszłam do producenta z własnym tekstem. Nie był nim zachwycony, ale zaproponowano mi udział w konkursie na scenarzystę serialu. Wygrałam. Aktorowi czasem łatwiej jest napisać coś, co nada się do wypowiedzenia na scenie czy ekranie (..) Tutaj jednak potrzeba wiele wiary w siebie, a tego akurat mi brakuje. Każdy potrzebuje wsparcia. A mnie jest łatwo zachęcić, ale i łatwo zniechęcić. Taka natura aktorów - wspominała Maria Ciunelis.
Praca scenarzystki sprawiła jednak, że żyjąca na co dzień z dala od zgiełku Maria Ciunelis znalazła się w centrum wydarzeń. Chodzi o serial TVP "Korona królów". Aktorka była współautorką pierwszej wersji scenariusza. W rozmowie z "Newsweekiem" opowiedziała, jak wyglądała pierwsza wersja serialu. Okazuje się, że współautorka pierwszego scenariusza chciała pokazać wydarzenia historyczne widziane z perspektywy kobiet, a produkcja miała być zatytułowana "Korona królowej". Pomysł ten nie spodobał się jednak władzom TVP i scenariusz trafił niemal w całości do kosza, a jako scenarzystkę stacja zatrudniła Ilonę Łepkowską.
Na wszelkie uwagi i prośby o zachowanie staranności historycznej słyszałam: ale to przecież telenowela. I to z drugorzędnymi aktorami, bo na pierwszą ligę telewizji nie stać. Więc w pewnym momencie napisałam list do prezesa Kurskiego, poskarżyłam się, że jak na flagowy projekt misyjnej telewizji, nie czujemy się traktowani odpowiednio poważnie. Odpowiedzi nie dostałam, za to pojawiła się pani Łepkowska - wspominała w "Newsweeku" Maria Ciunelis, dodając, że nie była zachwycona współpracą z Iloną Łepkowską.
"To był bardziej monolog pani Łepkowskiej niż propozycja współpracy. Nie udało nam się jej przekonać, że mamy koncepcję serialu o królowej. Krzyczała: 'Gdzie jest król? Król jest najważniejszy'. Usłyszałyśmy, że w serialu jest za dużo faktów historycznych, a za mało uczuć" - opowiedziała w rozmowie z "Newsweekiem". W rezultacie Maria Ciunelis odcięła się od serialu, co odbiło się szerokim echem w mediach, ponieważ Ilona Łepkowska nie pozostała jej dłużna i na krytykę opowiedziała we wpisie w mediach społecznościowych. "Wydawało mi się, że było ciężko po emisji pierwszych odcinków, ale zrobiło się jeszcze ciężej, kiedy przeczytałam w prasie i internecie wypowiedzi pani Marii Ciunelis na mój temat. Ale wedle zasady, że tłumaczą się winni, nie będę niczego tłumaczyć, tylko wklejam związane z tym dzisiejsze oświadczenie TVP" - pisała Łepkowska.
A co na to Maria Ciunelis? Aktorka nie udziela się w mediach społecznościowych. "Podziwiam kolegów, którzy ogarniają social media. Rozumiem, że w obecnych czasach to jest niezbędne, ale ja już jestem na to za stara i jest mi dobrze tak, jak jest. Trzeba mieć talent do promowania siebie" - powiedziała Maria Ciunelis w radiowej Dwójce. Więcej zdjęć Marii Ciunelis znajdziecie w naszej galerii na górze strony.