Wróżono jej świetlaną karierę. Na planach się skończyło. Mówi się o "klątwie 'Misia'"

Zagrała w jednym z najbardziej kultowych polskich filmów, który do dziś cieszy się wielką popularnością. Wróżono jej świetlaną karierę, ale niestety, na planach się skończyło. Dlaczego Barbara Burska usunęła się w cień? Wielu wskazuje na klątwę "Misia".

Kultowe filmy mają to do siebie, że potrafią wynieść występujących w nich aktorów na sam szczyt. Zachodzi też jednak pewne ryzyko - bywa, że dany artysta przez lata jest tak kojarzony z postacią, w którą się wcielił, że nijak nie udaje mu się wydostać z przysłowiowej "szufladki". Jeśli przypnie mu się etykietkę z napisem "amant" lub "twardziel", problemem jest tylko powtarzalny, nudny repertuar. Ale bywa i tak, że aktor czy aktorka tak przekonująco wcielą się w czarny charakter, femme fatale czy antypatyczną postać, że widzowie przenoszą na niego swoją niechęć. A ta z kolei przekłada się na brak ciekawych propozycji ról.

Zobacz wideo Jego filmy do dziś kochają Polacy

Właśnie ten drugi scenariusz stał się udziałem Barbary Burskiej. W rolę Ireny Ochódzkiej, antypatycznej, oschłej byłej żony głównego bohatera kultowej komedii "Miś" w reżyserii Stanisława Barei aktorka była tak świetna, że choć występ przyniósł jej rozpoznawalność, nie przyłożył się na sympatię widzów. Wręcz przeciwnie - z perspektywy czasu Barbara Burska przyznała, że padła ofiarą zawodowej klątwy. Usłane różami nie było też życie prywatne aktorki - małżeństwo z Karolem Strasburgerem nie przetrwało próby czasu, a drugie, z szanowanym lekarzem, brutalnie przerwała śmierć małżonka.

Wszyscy kochali się w Basi

Barbara Burska przyszła na świat 6 maja 1947 roku w Warszawie. Szybko dał o sobie znać jej talent aktorski - jeszcze w czasach studenckich, w 1968 roku, pani Barbara zadebiutowała w filmie "Człowiek z M-3". Pierwszy występ zyskał uznanie i sprawił, że młoda aktorka mogła liczyć na kolejne propozycje. Koledzy ze studiów wspominali ją jako osobę wyjątkową, o niesamowitym usposobieniu i zjawiskowej urodzie. Ponoć wzdychali do niej nie tylko studenci, ale i wykładowcy. Sam Jan Englert miał po latach wspominać, że był zauroczony aktorką.

Wszyscy po cichu kochaliśmy się w Basi. Pamiętam, kiedy przyszła na plan zdjęciowy serialu "Kolumbowie" - wyznał w wywiadzie dla magazynu "Rewia"

Nic więc dziwnego, że Barbara Burska nie narzekała na brak propozycji - zarówno tych zawodowych, jak i matrymonialnych. W przypadku tych drugich dość szybko zdecydowała się powiedzieć sakramentalne "tak" ówczesnemu amantowi - Karolowi Strasburgerowi. Aktor dzięki słynnej scenie z filmu "Noce i dnie", w której jako Józef Toliboski zrywał nenufary dla granej przez Jadwigę Barańską Barbary Niechcic, wyrósł na prawdziwą gwiazdę czasów PRL-u. To z kolei sprawiało, że wzdychała do niego niejedna kobieta.

On jednak postanowił uwieść Barbarę Burską, która, co ciekawe, namówiła go niegdyś, aby zdawał do szkoły aktorskiej. Niestety jednak małżeństwo zawarte pod wpływem romantycznego zauroczenia szybko się rozpadło.

To był piękny okres, ale dziś trzeba przyznać, że ślub wzięło wtedy… dwoje dzieci. Niedługo byliśmy małżeństwem, ale przyjaźnimy się do dziś - wspominała w jednym z wywiadów Barbara Burska

Szkołę Teatralną w Warszawie Barbara Burska ukończyła w 1971 roku. Miała już wówczas na koncie występy w serialu "Stawka większa niż życie" oraz filmach "Dzięcioł" i "Kolumbowie". Tuż po studiach w epopei "Chłopi" wcieliła się w rolę Nastki, a później zyskała uznanie dzięki rolom w serialach, takich jak "Daleko od szosy", gdzie wystąpiła w roli Zosi, "Czterdziestolatek" czy "Życie na gorąco". Ale prawdziwy przełom w karierze Barbary Burskiej był tuż za rogiem.

Barbara Burska
Barbara Burska AKPA

Klątwa "Misia"

Ponoć to właśnie w serialu "Daleko od szosy" Barbarę Burską dostrzegł Stanisław Bareja. To właśnie ona, a raczej grana przez nią Irena Ochódzka, wyrywała kartki z paszportu swojego byłego męża Ryszarda, przez co akcja filmu nabrała rozpędu. Rola w "Misiu" miała się okazać dla Barbary Burskiej przełomowa. I w pewnym sensie faktycznie tak było. Młodej aktorce wróżono wówczas karierę na miarę Anny Dymnej. Niestety jednak, choć rola Ireny Ochódzkiej w bijącym rekordy popularności, dziś nazywanym kultowym filmie, przyniosła Barbarze Burskiej rozpoznawalność, ta nie przełożyła się na sympatię widzów. Wręcz przeciwnie. Aktorka tak dobrze wcieliła się w rolę, że publiczność zaczęła ją utożsamiać z oschłą, antypatyczną bohaterką.

Ludzie nie chcieli oglądać Barbary Burskiej w kolejnych produkcjach, co więcej, rola sprawiła, że została zaszufladkowana, a reżyserzy nie mieli pomysłu, jak "klątwę Misia" odczynić - ciekawe propozycje ról po prostu się nie pojawiały. Podobny los spotkał zresztą też wielu innych aktorów, m.in, Janusza Gajosa, który przez długie lata pozostał Jankiem z "Czterech Pancernych" czy Stanisława Mikulskiego, po roli w serialu "Stawka większa niż życie" zmagającego się z szufladką z napisem Hans Kloss. Barbarze Burskiej udało się jednak znaleźć swoją niszę. Częściej niż na ekranie można było ją podziwiać na scenie, gdzie spełniała się w rolach dramatycznych. Aktorka występowała na deskach teatrów: Ludowego, Narodowego w Warszawie, Na Woli czy Teatru Kwadrat. Świetny wokal pozwolił jej się sprawdzić również na estradzie. Barbara Burska pojawiała się także w serialach, w m.in. w "Plebanii", a także w "13 Posterunku" w roli inspektor Pierzchały. Po raz ostatni widzowie mogli ją zobaczyć kilka lat temu w serialu "Na sygnale". Dla wielu jednak na zawsze pozostała przede wszystkim gwiazdą "Misia".

Barbara Burska, Stanisław Tym
Barbara Burska, Stanisław Tym AKPA

Życiowe zawirowania i zasłużona emerytura

Kariera Barbary Burskiej nie układała się idealnie, ale usłane różami nie było też życie prywatne aktorki. Co prawda po rozwodzie z Karolem Strasburgerem udało jej się znaleźć mężczyznę, którego nazywała miłością swojego życia. Mowa o uznanym lekarzu, Janie Rajskim, niegdysiejszym mężu innej znanej aktorki Ewy Wiśniewskiej. Barbarę Burską Jan Rajski poznał na korcie tenisowym. Sportowa pasja, którą tych dwoje dzieliło, wkrótce przerodziła się w coś więcej.

Połączył nas tenis. I byliśmy razem przez trzydzieści sześć lat w prawdziwym raju - mówiła aktorka o ukochanym w rozmowie z Tomaszem Gawińskim

Ponieważ oboje małżonkowie prowadzili niezwykle wymagający tryb życia, nie zdecydowali się na dzieci. "Do tego trzeba być odpowiedzialnym, a ja poświęciłam się zawodowi" – tłumaczyła w jednym z wywiadów aktorka, która przez lata małżeństwa spełniała się też poza sceną i planem filmowym. "Przygotowywałam młodych ludzi do szkoły teatralnej. Pomagałam też mężowi w prowadzeniu przychodni. Byłam koordynatorem. Nie narzekałam na brak pracy" - opowiadała w jednym z wywiadów. Zgodne, szczęśliwe małżeństwo przerwały jednak brutalnie choroba, a następne śmierć Jana Rajskiego.

Tęsknię za nim. Byliśmy bardzo złączeni. Niełatwo sobie poradzić, ale jakoś trzeba żyć – wyznała magazynowi "Rewia" Barbara Burska.

W trudnych chwilach po śmierci ukochanego aktorkę wspierała Ewa Wiśniewska - była żona Rajskiego. Ukojenie Barbara Burska znajdowała też w wyjazdach nad morze, do Jastarni, gdzie przez lata spędzała z mężem beztroskie, szczęśliwe chwile.

To miejsce stało się nasze. I tak już będzie. Dlatego nie może mnie tam zabraknąć. Jadę na miesiąc. Janek na pewno będzie mi towarzyszył – wyznała pani Barbara

Aktorka przez lata organizowała też bale na plaży w Juracie. Obecnie Barbara Burska jest na emeryturze i nie myśli raczej o powrocie do aktorstwa. Ostatnią epizodyczną rolę zagrała w serialu "Na sygnale" w 2018 roku. Ale z drugiej strony, jeszcze niedawno aktorka przekonywała jednak, że pomimo emerytury nadal odczuwa bardzo duży głód grania. Może więc kiedyś jeszcze będziemy ją mogli podziwiać na ekranie lub deskach teatru? Wielu fanom talentu aktorki z pewnością sprawiłoby to wielką radość. Więcej zdjęć Barbary Burskiej znajdziecie w naszej galerii na górze strony.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.