• Link został skopiowany

Głos Roberta Więckiewicza to efekt burzliwej młodości. "Już w wieku 15 lat piłem 40-procentowy alkohol"

Mówi się o nim, że ma twarz recydywisty. Na początku drogi zawodowej usłyszał, że z taką aparycją kariery nie zrobi. Po latach Agnieszka Holland, rozpływając się w pochwałach nad jego aktorskimi zdolnościami, nazwała go polskim Seanem Pennem. Robert Więckiewicz to genialny, niezwykle wszechstronny aktor, który nigdy nie dał się zaszufladkować.
Robert Więckiewicz
Fot. Marcin Wojciechowski / Agencja Wyborcza.pl

Więcej o gwiazdach lat 90. na Gazeta.pl >>>

Najpierw miał zostać górnikiem, później glazurnikiem. Marzył o karierze sportowca, ale splot okoliczności sprawił, że dostrzeżono drzemiący w nim aktorski talent. I choć mówiono, że z taką twarzą jest skazany na niewielkie role charakterystyczne, on pokazał, że jest aktorem wszechstronnym. Potrafi zagrać gangstera, drobnego cwaniaczka, staczającego się na dno alkoholika, ale też być tak przekonujący jako Lech Wałęsa, że niektórzy oglądając film o prezydencie Rzeczypospolitej mieli trudności, by rozróżnić zdjęcia archiwalne od tych z udziałem aktora. Niepokorny na ekranie i w życiu prywatnym, Robert Więckiewicz zaskarbił sobie sympatię sporej rzeszy fanów i zdobył powodzenie wśród kobiet. Swojego czasu głośno było o jego romansach, dziś się ustatkował. Ale zawodowo nieustannie zaskakuje, nie pozwala się zaszufladkować, raz po raz pokazując, na jak wiele go stać.

Zobacz wideo Gdyby nie grał szwraccharakteru, wybrałby rolę serialowej żony Więckiewicza

Glazurnik na scenie

Urodzony 30 czerwca 1967 roku w Nowej Rudzie Robert Więckiewicz nie wyniósł z domu miłości do sztuki aktorskiej. Ojciec chłopca, podobnie jak wielu innych mieszkańców tamtych regionów, był górnikiem. I taką przyszłość widział też dla syna. Ale dorastający Robert szybko zaobserwował, jak ciężka praca wyniszczyła jego ojca i innych mężczyzn wśród których się obracał. Pragnął lepszej przyszłości, ale jednocześnie nigdy nie było mu po drodze z nauką. Uczył się średnio, sprawiał problemy wychowawcze, ponieważ zamiast nad książkami, czas wolał spędzać na bójkach z kolegami z podwórka. Z tamtych lat została mu na twarzy charakterystyczna blizna. Aby uniknąć górniczej przyszłości, po ukończeniu szkoły podstawowej Robert zdecydował się na naukę w technikum budowlanym, gdzie kształcił się na "fachowca od parkietów i glazury". Ale bardziej niż klepki i kafelki, młodemu chłopakowi w głowie był sport. Los miał jednak dla niego inne plany.

Robert Więckiewicz przez pewien czas grał w trzeciej lidze w drużynie futbolowej Piast Nowa Ruda. Ale pewnego dnia zdarzył się wypadek. Kontuzja kręgosłupa, której doznał wówczas młody chłopak, przekreśliła na dobre jego marzenia o piłkarskiej karierze. I nie wiadomo, jak potoczyłyby się jego dalsze losy, gdyby jego aktorskiego potencjału nie dostrzegła pewna nauczycielka. Zaprosiła Roberta do prowadzonego przez siebie kółka teatralnego. Na co dzień zbuntowany młody chłopak postanowił akurat tej propozycji powiedzieć tak. Wkrótce okazało się, że Więckiewicz został obdarzony naturalnym talentem aktorskim. Postanowił więc zdawać na studia do szkoły teatralnej we Wrocławiu. I choć początkowo kierowała nim nie pasja, a chęć uniknięcia służby wojskowej, z czasem okazało się, że aktorstwo to coś, co Robertowi Więckiewiczowi jest po prostu przeznaczone.

Nie chciałem iść do wojska. Nie wiedziałem też, na czym polega aktorstwo. Myślałem, że facet wychodzi przed kamerę albo na scenę, coś tam powie i już, zrobione - wspominał Więckiewicz w "Gazecie Wyborczej".
Robert Więckiewicz
Robert WięckiewiczKAPiF

Jeszcze na studiach Robert Więckiewicz zabłysnął dzięki brawurowej interpretacji roli Raskolnikowa. Potem związał się z teatrem w Poznaniu, a następnie z warszawskim teatrem Rozmaitości, gdzie do zespołu zaprosił Więckiewicza sam Grzegorz Jarzyna. Niestety, po początkowym zachwycie talentem młodego aktora przyszła krytyka. Ale właśnie wtedy, kiedy zaczął kwestionować swój talent i wybór drogi życiowej, Roberta Więckiewicza do współpracy zaprosił Andrzej Saramonowicz.

Nie miałem pojęcia, kto to jest, ale był tak intensywny i skupiający na sobie uwagę, że zdecydowałem się powierzyć mu rolę samego siebie w debiutanckim filmie "Pół serio", który w 2000 roku ostro namieszał na festiwalu w Gdyni - zdradził Saramonowicz w tygodniku "Wprost".

Czołowy gangster polskiego kina

Kiedy Robert Więckiewicz stawiał pierwsze kroki w aktorskim światku, często słyszał, że ma fizjonomię recydywisty i z taką twarzą wielkiej kariery na pewno nie zrobi, bo może liczyć co najwyżej na drobne rólki charakterystyczne. Istotnie, początkowo obsadzano go "po warunkach".

Role, takie jak złodziejaszek Cuma z filmu "Vinci" Juliusza Machulskiego czy te w produkcjach "Sfora", "Świadek koronny" oraz "Kryminalni" sprawiły, że Robertowi Więckiewiczowi przypięto łatkę czołowego gangstera polskiego kina. Do charakterystycznej twarzy dochodził zachrypnięty głos, idealnie pasujący do ról podejrzanych typków. Jak wyznał Robert Więckiewicz w jednym z wywiadów, dorobił się takiego niskiego tembru dzięki przeszłości, która kiedy był młodym chłopakiem, o mały włos nie zaprowadziła go na złą drogę.

Już w wieku 15 lat piłem 40-procentowy alkohol. Potem było już tylko z górki - powiedział Więckiewicz po projekcji filmu "Wszystko będzie dobrze" w warszawskim kinie Nova Praha. - Głos mam taki w wyniku wcześniej przebytej mutacji, a także na skutek wielu gryp i spożywania pewnych napojów w konkretnych ilościach - dodał w jednym z wywiadów.

Zdobyte w burzliwej przeszłości doświadczenie pozwoliło Więckiewiczowi niezwykle wiarygodnie wcielić się w rolę alkoholika w filmie "Pod mocnym Aniołem". O swojej roli mówił wówczas, że budując ją, eksperymentował przez chwilę z alkoholem.

Zastanawiałem się nad tym, czy można grać alkoholika na trzeźwo. Dziś wiem, że tak. Innej drogi nie ma. Nie da się grać, będąc kompletnie pijanym. Jest to związane z utratą kontroli nad materią; ciałem, umysłem - wspominał Więckiewicz w jednym z wywiadów.

Robert Więckiewicz nie dał się zaszufladkować jako aktor przypisany do roli bandytów i osób borykających się z uzależnieniem. W filmie "W ciemności", który swojego czasu był polskim kandydatem do Oscara, w roli lwowskiego cwaniaczka, który ratuje ukrywających się w kanałach Żydów, zachwycił swoim talentem samą Agnieszkę Holland. Reżyserka rozpływała się w zachwytach nad grą aktorską i potencjałem Więckiewicza.

Wszystkie role Roberta były bardzo dobre. Ale tutaj przekroczył sam siebie. To nasz polski Sean Penn - chwaliła aktora Agnieszka Holland.

Robert Więckiewicz ma też na koncie rolę u innego wybitnego reżysera. W filmie "Wałęsa" Andrzeja Wajdy w tytułowej roli aktor był tak wiarygodny, że niektórzy mieli problem z tym, by odróżnić archiwalne zdjęcia od zrealizowanych na potrzeby produkcji. Nabrać dał się sam autor scenariusza, Janusz Głowacki.

Więckiewicz Wałęsę wyczuł i poczuł. To powinna być wielka rola. (...) Nie ma sensu szukać tajemnicy jego aktorstwa. Na jednych chce się patrzeć, na innych nie. To charyzma. Ma to paru wielkich aktorów amerykańskich i paru rosyjskich - mówił Janusz Głowacki w tekście Romana Praszyńskiego dla magazynu "Viva!".
Robert Więckiewicz
Robert WięckiewiczKAPiF

Niespokojny duch

Robert Więckiewicz pomimo, a może właśnie dzięki fizjonomii dalekiej od klasycznej urody kinowego amanta, nigdy nie narzekał na brak powodzenia wśród kobiet. Na koncie ma ponoć wiele romansów, ale kiedy w 1999 roku w Teatrze Rozmaitości poznał kierowniczkę literacką, Natalię Adaszyńską, zakochał się od pierwszego wejrzenia. Niestety, początkowo bez wzajemności, bo wybranka zapałała uczuciem do adoratora dopiero po kilku miesiącach. Wówczas aktor, znany dotąd z hulaszczego trybu życia, postanowił się ustatkować.

Nie jestem klasycznym przystojniaczkiem, więc myślę, że to był syndrom "pięknej i bestii". No bo dlaczego piękne kobiety ulegają brzydkim facetom? - rozważał aktor w wywiadzie dla magazynu "Viva!".

Natalia Adaszyńska została nie tylko żoną Roberta Więckiewicza, ale też jego menadżerką, która dbając o karierę męża, przysłużyła się jej rozwojowi. Ten niestety szedł w parze z branżowymi imprezami i coraz częstszym zaglądaniem do kieliszka. W trosce o małżeńskie szczęście i przede wszystkim o dobro syna, Konstantego, Natalia Adaszyńska postawiła mężowi ultimatum. Miał ograniczyć imprezy i picie. A kiedy w 2012 roku w jednym z tabloidów opublikowano zdjęcia Roberta z tajemniczą blondynką - paparazzi uwiecznili moment, gdy aktor spędza czas w parku i całuje się z młodą dziewczyną - żona była załamana. Wówczas jasno przedstawiła swoje warunki. Robert Więckiewicz miał nie tylko ograniczyć kontakty z innymi kobietami, ale też rozstać się z alkoholem.

Choć radykalna zmiana stylu życia z pewnością nie była łatwa, z perspektywy czasu aktor docenia swoją decyzję. O żonie mówi, że "była właściwą kobietą we właściwym czasie" i przyznaje, że wiele jej zawdzięcza. Nie tylko rodzinne szczęście, ale też wiele zawodowych sukcesów. Ostatnio fani mogli oglądać Roberta Więckiewicza m.in. w nowej wersji filmu "Wesele", a także w tytułowej roli w serialu "Behawiorysta".

Więcej o: