6 czerwca gruchnęły wieści na temat środków finansowych, które w 2024 roku miały zostać wykorzystane do opłacenia wydarzeń związanych z kampanią wyborczą Jacka Kurskiego. Były prezes TVP kandydował wtedy do Parlamentu Europejskiego w okręgu Mazowsze. Jak ustalili dziennikarze Onetu i Radia Zet, część pieniędzy, które były wykorzystywane, by promować Kurskiego - miały zostać przekazywane z ominięciem przepisów o finansowaniu komitetów wyborczych. Redakcje udostępniły przy tym nagrania rozmów między Kurskim i jego współpracownikami. Jak wynika z materiałów Onetu, Kurski miał dawać swojemu synowi pieniądze, żeby wpłacił na jego kampanię pod własnym nazwiskiem, by ominąć prawne limity wpłat. Więcej na ten temat przeczytacie w artykule: "'Nie będzie żadnej afery'. Jest śledztwo ws. Jacka Kurskiego. Media publikują nagrania". Plotek postanowił zapytać o komentarz do całej sprawy małżonkę polityka - Joannę Kurską.
Joanna Kurska stanęła murem za mężem. - Mój mąż nigdy nie złamał prawa, jest politykiem i doskonale wie, że każda złotówka z kampanii będzie rozliczona - podkreśliła na starcie. - Do naszego domu w Wesołej został wprowadzony szpieg i prowokator. Daniel W. miał rozwozić banery, zaoferował pomoc w takiej formie, rozwiesił je w takich miejscach, że mąż został za to ukarany, dziś wiem, że zrobił to celowo - dodała małżonka byłego prezesa TVP.
Wiadomo, że Daniel W., to przedsiębiorca, który w połowie marca 2025 r. miał powiadomić prokuraturę o nieprawidłowościach w finansowaniu i rozliczaniu kampanii wyborczej Kurskiego z 2024 roku. - Coś najbardziej ohydnego, niedobrze mi się robi, jak można być tak podłym człowiekiem, wejść do kogoś do domu, prowokować i nagrywać - przekazała Plotkowi dziennikarka i zaznaczyła, że wraz z mężem pomogli Danielowi W., gdy ten znalazł się w stresującej i trudnej sytuacji rodzinnej. Joanna Kurska jasno podsumowała całą sprawę. Nie omieszkała przy tym wspomnieć o premierze Donaldzie Tusku.
Nie ma żadnej afery w przekazaniu darowizny przez rodzinę, żałuję tylko, że mąż zadzwonił do syna. Ale poradzimy sobie, jak zawsze! I jak zawsze będę wspierać mojego męża. A wy wszyscy zobaczcie, jak działa Tusk! Mści się, bo znowu przegrał. Powiem ci Tusku, nie pokonasz mojego męża, nie masz tego genu, nie złamiesz go swoimi esbeckimi metodami
- skomentowała Kurska.
Kurski także zdecydował odpowiedzieć na zarzuty ze strony dziennikarzy i zamieścił na platformie X obszerny wpis. Jak dodał, cała sytuacja ma stanowić "oczywiste odreagowywanie przegranej przez Tuska kampanii prezydenckiej". "Moja kampania w wyborach do PE była rozliczona prawidłowo. Byłem kandydatem z jedną z największych, jeśli nie największą kwotą wpłat poprzez komitet wyborczy PiS. (...) Ta sprawa to czarny PR i objaw zemsty" - przekazał Kurski.
Dziennikarze ustalili, że "nieoficjalne" środki miały być wykorzystane do opłacenia niektórych wydarzeń promujących Jacka Kurskiego, m.in. piknik wyborczy w Wyszkowie. W jego organizacji miał pomagać właśnie Daniel W. - W żadnym razie nie można mówić, że to jest koncert. Nie wolno tego powiedzieć (...). Ma być piknik, a tak naprawdę to ma być koncert, na który przyjdzie 15 tys. ludzi - miał mówić przedsiębiorcy Paweł Gajewski, działający w kampanii Kurskiego.