"The 50" to nowe reality show dostępne na Prime Video, w którym pięćdziesiątka influencerów trafia do tajemniczego zamku. Całość nadzoruje gospodarz noszący maskę lwa. Uczestnicy rywalizują o zdobycie 100 tysięcy złotych dla swoich fanów. Widzowie mogą śledzić ich zmagania w emocjonujących zadaniach i grach strategicznych. Jednym z uczestników show jest Artur Szpilka. W ostatnim odcinku poruszył temat posiadania dzieci przez pary jednopłciowe. Jego wypowiedź wzburzyła opinią publiczną.
Po emisji ostatniego odcinka "The 50" w sieci zawrzało. Artur Szpilka w programie skonfrontował się z Harrym Cliffordem Jeffersonem, makijażystą gwiazd. Poruszył temat adoptowania dzieci przez pary jednopłciowe i dosadnie wyraził swoje zdanie w tej kwestii. - Zawsze będę mówił, że mi się po prostu nie podoba adoptowanie dzieci - zaczął Szpilka. - Nie lubisz kiedy osoby homoseksualne adoptują dzieci? - drążył Jefferson, który od lat nie kryje, że jest gejem. - Nie lubię. Wychowując dziecko nieświadome niczego, patrzy na to, że ma dwóch rodziców i sam od dziecka już się do tego nabywa. (...) Dziecko widzi... - ciągnął dalej Szpilka.
Po chwili Szpilka został zapytany przez makijażystę, czy rozmawiał kiedykolwiek z dzieckiem, które miało dwóch ojców, skoro ma tak stanowczą opinię. Do dyskusji niespodziewanie dołączył także inny uczestnik show. - Uważam, że osoby homoseksualne czasem potrafią lepiej wychować dzieci niż pary hetero - stwierdził. Szpilka jednak nie dawał za wygraną. - Nie mówię, że nie... wiesz, jak ja was nazywam? Pieszczochy. Jeżeli pieszczochy wychowują dzieci, to mi się to nie podoba - podsumował.
Po dialogu Szpilki i Jeffersona w "The 50" w sieci zrobiło się naprawdę głośno. W końcu głos w sprawie postanowił zabrać Harry Jefferson, do którego sportowiec skierował emocjonujące słowa. "Dostaję sporo wiadomości po emisji programu - i czuję, że warto napisać to tutaj, spokojnie i z szacunkiem do wszystkich, którzy oglądali ten odcinek" - zaczął na Instagramie. "(...) Po nagraniach usiedliśmy z Arturem i porozmawialiśmy (...). I choć wiele nas różni, doceniam ten gest. Wiem, że angażuje się w pomoc dzieciakom w placówkach opiekuńczych i uważam, że to coś, z czego ludzie powinni brać przykład. Tym bardziej trudno mi zrozumieć, dlaczego dla niektórych lepiej, by dziecko zostało w placówce, niż trafiło do domu pełnego miłości – nawet jeśli tworzą go dwie mamy, dwóch ojców, mama i babcia, czy inne formy rodzin, które powstały po stracie lub trudnych życiowych doświadczeniach. Rodzina to nie układ formalny. Rodzina to bliskość, troska i bezwarunkowe wsparcie. I taką rodziną można być - niezależnie od wszystkiego" - napisał Jefferson.