• Link został skopiowany

Horror influencerki. Została uwięziona w taksówce w Warszawie

Klaudia Fekner została oszukana. Mężczyzna podający się za taksówkarza nie chciał wypuścić jej z pojazdu przed zapłatą wysokiej kwoty.
Klaudia Fekner
Horror influencerki. Została uwięziona w taksówce w Warszawie / Fot. @klaudiafekner/Instagram/Władysław Czulak/Agencja Wyborcza

Influencerka Klaudia Fekner, której instagramowy profil obserwuje ponad 100 tys. użytkowników, podzieliła się w sieci przykrą historią. Została oszukana na warszawskim dworcu. 

Zobacz wideo Trybała o mediach społecznościowych. Co sądzi o zarabianiu na wizerunku dzieci?

Influencerka skorzystała z usług "taksówkarza". "Tu już powinna mi się zaświecić czerwona lampka"

Influencerka wyjawiła na nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych, że zazwyczaj zamawia taksówki przez popularną aplikację oferującą usługi transportowe. Ostatnio jednak bardzo się spieszyła, a czas oczekiwania na przyjazd na warszawski dworzec wynosił ponad 15 minut. Wtedy podszedł do niej mężczyzna. - Nagrywam to ku przestrodze, bo nie wiedziałam o tym. (...) Takie hieny niestety żerują na przyjezdnych i na obcokrajowcach. (...) Zapytał, czy nie potrzebuję taksówki. Pierwsze, co zrobiłam, to zapytałam go, ile zapłacę za transport na Mokotów. Przedstawił się jako taksówkarz - wyznała na nagraniu. Mężczyzna powiedział jej, że zapłaci przejazd według taryfy i "trochę więcej niż w aplikacji", która pokazywała od 20 do 40 zł. - Tu już powinna mi się zaświecić czerwona lampka, niestety tak nie było - wyznała influencerka. Późniejsze wydarzenia były prawdziwym koszmarem. 

 

ZOBACZ TEŻ: Internauci uważają, że to jedna z najbrzydszych łazienek. Gust Fagaty zrównano z ziemią

Influencerka przeżyła koszmar. "Naprawdę się bałam"

Klaudia Fekner postanowiła przystać na propozycję mężczyzny. - Wsiadłam do tej taksówki, była normalnie oznaczona - powiedziała influencerka na nagraniu. Jej uwagę zwróciły drzwi, które były przesuwane, przez co nie mogła zobaczyć cennika oraz samodzielnie ich zamknąć. Po przejeździe czterech kilometrów na dzielnicę Mokotów influencerka usłyszała od "taksówkarza", że ma zapłacić mu 360 złotych. Na początku myślała, że jedynie się przesłyszała. Była w błędzie. - Mimo że pan był oznaczony jako taksówka, to był to przewóz osób, czyli tak zwane oszustwo - opowiadała.

Mężczyzna nie chciał wypuścić jej z pojazdu przed zapłatą pieniędzy. - Ja mu zapłaciłam, ponieważ naprawdę się bałam. Chciałam stamtąd wyjść i zadzwonić po policję, ale powiedziałam do niego, żeby mi wystawił fakturę. W Polsce jest obowiązek wystawienia. Oczywiście odmówił, z wielką łaską dał mi paragon - powiedziała influencerka. Klaudia Fekner postanowiła pójść na policję. Poinformowano ją o tym, że może złożyć zawiadomienie, ale zostanie ono umorzone, ponieważ tego typu oszustwa są powszechnym zjawiskiem w większych miastach w Polsce. 

Więcej o: