Wzruszający pogrzeb Jadwigi Barańskiej w Los Angeles. Rodzina zdecydowała się na piękny gest

Jadwiga Barańska zmarła 24 października. Pogrzeb aktorki odbył się w Stanach Zjednoczonych 13 listopada. Jak wyglądała ceremonia?

Jadwiga Barańska zmarła w czwartek 24 października w wieku 89 lat. Aktorka odeszła w Los Angeles i tam też odbył się jej pogrzeb. W rocznicę 90. urodzin gwiazdy, która wypada w przyszłym roku, planowane jest sprowadzenie prochów artystki do ojczyzny. "Chcemy z Mikołajem przywieźć do kraju prochy Jadzi, aby spoczęła na zawsze w kraju, który jest jej i moją ojczyzną" - przekazał w sieci mąż zmarłej. Ostatnie pożegnanie Barańskiej pełne było wzruszających momentów. Rodzina zmarłej zdecydowała się na wyjątkowy gest.

Zobacz wideo Aldona Orman miała wypadek w Albanii. Zdradza, że groził jej paraliż do końca życia. Wspomina też sepsę i śmierć kliniczną

Pogrzeb Jadwigi Barańskiej. Ceremonię poprowadziła polska aktorka

Ostatnie pożegnanie Jadwigi Barańskiej odbyło się w środę 13 listopada w małej kaplicy na Hill Forest Lawn w Los Angeles. Uroczystości pogrzebowych nie prowadził jednak kapłan, a koleżanka po fachu zmarłej - Katarzyna Śmiechowicz. Szczegóły ceremonii ujawnił Andy Chojecki.

Wielką gwiazdę polskiego filmu i teatru żegnał mąż Jerzy Antczak, syn Mikołaj, Konsul Kapuścińska i grono przyjaciół/znajomych. Obejrzeliśmy film dokumentalny o aktorce. Piękna, wzruszająca uroczystość

- informował w mediach społecznościowych. Mężczyzna udostępnił też zdjęcia z ceremonii, dzięki którym mogliśmy zobaczyć, że trumnę Barańskiej zdobiło 89 żółtych róż, po jednej przypadającej na każdy rok życia aktorki. 

Jerzy Antczak opisał ostatnie chwile Jadwigi Barańskiej

Antczak i Barańska pobrali się w latach 50. XX wieku. Para do końca była razem. Reżyser opisał problemy zdrowotne żony. "Kochani, walczyłem ze sobą, czy o tym pisać. Otóż na dwa tygodnie przed odejściem u Jadzi pojawiły się potworne bóle okolic podbrzusza. Żadne środki nie mogły zatrzymać tego bólu. Jego siła była jak trzęsienie ziemi. To były bolesne krzyki. Cierpienia Jadzi były niebotyczne" - czytamy we wpisie Antczaka w sieci. Nie ukrywał, że walczył o to, by żona dostała morfinę, ale na drodze stanęły mu amerykańskie przepisy. "Dopiero specjalne konsylium mogło wyrazić zgodę. W ostatnim tygodniu, po otrzymaniu morfiny Jadzia nie tylko przestała cierpieć, ale zapadła w spokojny sen, w którym odeszła z pogodą na twarzy. Kochani, przepraszam, że o tym mówię tak szczegółowo, ale po prostu czuję potrzebę dzielenia się z wami emocjami. Wasz dozgonnie Jerzy" - przekazał reżyser. 

Więcej o: