Monika Richardson straciła ukochaną mamę. To dzięki niej zainteresowała się dziennikarstwem. Barbara Trzeciak-Pietkiewicz odeszła w wieku 78 lat. Życie związała z mediami za czasów PRL-u. Co więcej, dziennikarka była nawet aresztowana za to, że walczyła o wolność słowa. Później spełniała się, pracując w Polsacie oraz TV4. Monika Richardson była zdruzgotana po jej odejściu.
Monika Richardson niedługo po odejściu mamy udzieliła wywiadu Światowi Gwiazd. W rozmowie z reporterem portalu opowiedziała o chorobie mamy. Napomknęła również o ostatniej rozmowie z nią. - Mama bardzo chorowała i ostatnie półtora roku było trudne, a ostatnie pół roku było prawdziwym koszmarem. To była choroba degeneratywna, mieszana diagnoza, (...) więc było wiadomo, że będzie tylko gorzej. Ja na szczęście miałam szansę, żeby się z mamą pożegnać, zanim jeszcze jej ciało odeszło - mówiła. Dodała, że gdy zrozumiała, że nadchodzą ostatnie chwile z mamą, nie mogła powstrzymać płaczu.
Ostatnie chwile Barbary Trzeciak-Pietkiewicz było bardzo trudne. Monika Richardson podkreśliła, że świadomość jej ukochanej mamy powoli zanikała. Kobieta miała bardzo dobrą intuicję i wiedziała, że odchodzi. Dziennikarka była bardzo emocjonalna. - Mama miała zanikającą, ale jednak świadomość tego, że coś się dzieje bardzo źle. Pamiętam, jak wychodziłyśmy razem z jej wrocławskiego mieszkania i mama się rozpłakała, tak jakby nad tym swoim wrocławskim życiem, wiedząc, że już prawdopodobnie nie wróci. (...) Pewne rzeczy nie docierały do niej już w tym ostatnim okresie życia tak wprost, ale ona czuła, bardzo dużo czuła - wyznała Richardson w wywiadzie ze Światem Gwiazd. ZOBACZ TEŻ: Richardson rozstała się z partnerem? Opublikowała wymowne zdjęcie. To nie zostawia wątpliwości