Trwa Gala Gwiazd Plejady, na której pojawiła się masa celebrytów. Jedną z prowadzących tego wieczoru była Barbara Kurdej-Szatan. Aktorka od czasu afery ze Strażą Graniczną próbuje odbudować swoją pozycję w branży, ale wygląda na to, że nie będzie to takie proste. Zapowiadając na scenę Julię Kamińską, zaliczyła faux pas i zasugerowała, że jej koleżanka "nie jest młoda". Kamińska od razu się odgryzła. W dalszej części gali nagrodę przyznano m.in. Dodzie. Wokalistka zdecydowała się jednak zbojkotować galę.
Doda wielokrotnie pojawiała się w artykułach Plejady w kontekście jej relacji z Emilem Haidarem. Ostatnio temat powrócił i widać, że Doda ma za złe portalowi niezbyt przychylne artykuły. Mimo nominacji i zaproszenia postanowiła zignorować Galę Gwiazd Plejady. Aktualnie wokalistka wypoczywa na łonie natury w Szwajcarii i ani myśli, aby przerywać wakacje, nawet po to, aby odebrać nagrodę za zostanie Super Gwiazdą Plejady. Co ciekawe, w zapowiedzi wyjątkowo słodzono wokalistce. - Niekwestionowana królowa polskiego show-biznesu, odważna wizjonerka, bezkompromisowa perfekcjonistka... - czytał wręczający nagrodę Robert Janowski. Jak się jednak okazało, Doda nie da się tak łatwo "urobić". Na wydarzenie wysłała swojego wieloletniego współpracownika i tour menadżera, Rafała Bogacza. Zakłopotana Kurdej-Szatan poinformowała, że "Doda utknęła gdzieś na trasie między Szwajcarią a Polską i dlatego nie pojawiła się na gali". Wokalistka szybko jednak wyjaśniła powód swojej nieobecności za pomocą listu, który przekazała menadżerowi. Zanim Bogacz odczytał list Kurdej-Sztan próbowała jeszcze ratować sytuację i w panice zapytała przyjaciela Dody, czy może chwilę poczekać. Bogacz zignorował pytanie i zabrał się za czytanie listu.
W treści wspomniała m.in. o braku szacunku. Prowadzący zupełnie nie spodziewali się takiego obrotu sprawy i miny szybko im zrzedły. - Szanowni państwo, w imieniu Dody chciałem przekazać państwu kilka słów. Droga Plejado, mamy tyle wspólnych wspomnień, dekady współpracy i przyznawanych mi nagród na tej pięknej gali i tym razem chciałoby się ją odebrać z honorami, ale postanowiłam się poświęcić i nie stawać na drodze cenniejszej przyjaźni. Nie chciałabym wprowadzić niekomfortowego braku konsekwencji pomiędzy tak profitowe i jednostronne artykuły z ostatniego miesiąca, jak "tylko u nas ex Dody Haidar chce surowszej kary więzienia dla Dody" lub "Dlaczego Doda jeszcze nie trafiła do więzienia", lub "Niech Doda idzie siedzieć!". Wyjątkowym nietaktem byłoby zatem tu być. Z radością czytała to także moja mama, którą, tak à propos, prosiliście, aby tę nagrodę mi wręczyła - czytał przyjaciel wokalistki. W dalszej części przemowy Doda wspomniała o tym, jak naprawdę powinni być nagradzani artyści.
Pragnę oddać tę nagrodę mojemu menedżmentowi za to, iż nie musi skupiać się na promocji mojej potrójnej platynowej płyty i diamentowego singla oraz innych bezsensownych działań artystycznych, tylko na rozwojowym prostowaniu tych tytułów i nieskutecznym przedstawianiem drugiej strony medalu tej mniej intratnej. Niemniej dziękuję z pięknych szwajcarskich gór z przekonaniem, że szacunek to nie nagrody. Nagrodą jest szacunek. Doda
- przeczytał menadżer wokalistki. Po przeczytaniu tych słów na sali można było słyszeć brawa. Rafał Bogacz na tym nie skończył. Postanowił wspomnieć jeszcze o etyce dziennikarskiej.
W dalszej części przemowy menadżer i przyjaciel Dody dodał kilka słów. - Jako osoba, która pracuje z Dodą ponad dwadzieścia lat, chciałem jeszcze dodać od siebie, że świat się zmienia i show-biznes powinien też w końcu zmienić swoje oblicze. Wsparcia artyście nie okazuje się raz w roku nagrodą, ale codziennie, chociażby etyką dziennikarską, która nie trzyma i nie zna tylko jednej strony. Zostawcie ten brudny układ "Faktowi" i świećcie jak Plejada. Plejada gwiazd - skwitował Bogacz.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!