Tomasz Komenda niesłusznie spędził w więzieniu 18 lat. Na wolność wyszedł w 2018 roku, jednak nie było mu dane długo cieszyć się nowym życiem. 21 lutego do mediów dotarła tragiczna informacja. 47-latek zmarł. Ujawniono, że przyczyna śmierci związana była z nowotworem, z którym Tomasz się zmagał, o czym sam powiedział za życia. Informację tę potwierdził również brat Komendy.
Gerard Komenda 21 lutego zamieścił przejmujący post, w którym pożegnał ukochanego brata. "Z głębokim żalem informuję, iż w dniu dzisiejszym światełko życia mojego brata, po dwuletniej walce z nowotworem, zgasło" - napisał w mediach społecznościowych brat Tomasza Komendy. W dalszej części poinformował o szczegółach pogrzebu, który ma odbyć się w przyszły poniedziałek 26 lutego we Wrocławiu.
Ceremonia pogrzebowa odbędzie się 26.02.2024 o godzinie 12.00 w kaplicy na cmentarzu przy ul. Kiełczowskiej (Psie Pole) o czym informuje pogrążony w smutku brat z rodziną. Do końca pozostałeś niezłomny
- czytamy.
Z nieoficjalnych informacji przekazanych przez portal Onet wynika, że Tomasz Komenda chorował na raka płuc. O stanie zdrowia 47-latka mówiła także była partnerka niesłusznie skazanego mężczyzny Anna Walter. - W czerwcu rok temu Tomek powiedział mi, że jest ciężko chory. We wrześniu przedstawił w sądzie wypis ze szpitala onkologicznego, gdzie przechodził radioterapię. Dzisiaj jest w dobrej formie, mówi, że jest wyleczony - wyznała "Polityce" kobieta. W tamtym czasie choroba była jednak w remisji.
Sam Komenda po odzyskaniu wolności unikał mediów. W zeszłym roku potwierdził informacje o tym, że chorował na nowotwór, który - jak wyznał - był nieoperacyjny. - Leczę się, jestem na chemii, włosy już mi odrosły. Żyję, z tym że był rak, teraz nie ma, ale nie wiadomo, czy znowu nie wróci. Do operacji się nie nadawał. Ciężko mam. Ciekawe, kiedy zrzucę w końcu ten krzyż, już należałoby mi się trochę spokoju - mówił w wywiadzie dla Ewy Wilczyńskiej, autorki książki "Dziewczyna w czarnej sukience. Historia zbrodni miłoszyckiej".