Filip Chajzer podzielił się z obserwatorami nietypową sytuacją. Prezenter zjawił się na lotnisku na czas, zrobił odprawę i wszystko miało iść jak z płatka, gdyby nie "mały szczegół" - nie został wpuszczony do samolotu. Jak wyjaśnił we wpisie na Facebooku, doszło do tzw. overbookingu, czyli nadsprzedaży biletów. "Ja myślałem, że to jest legenda miejska, ale właśnie pierwszy raz w życiu jestem ofiarą zjawiska overbookingu" - napisał rozżalony syn Zygmunta Chajzera.
"Masz bilet na samolot, ale do niego nie wsiadasz, bo linia sprzedała więcej biletów niż miejsc siedzących, a stojących nie ma" - tłumaczy prezenter. Overbooking występuje wtedy, kiedy linia lotnicza sprzedaje więcej biletów, niż jest ich dostępnych w rzeczywistości. Filip Chajzer wyjaśnił, jakie możliwości dostał na lotnisku. "Przemiła pani z lotniska postanowiła zagrać jeszcze w 'idź na całość' z pasażerami. Tak mieliśmy zdobyć miejsce dla mnie. Do wyboru była bramka numer jeden, czyli lot, a w bramce numer dwa spontaniczny nocleg w Warszawie. Do drugiej dopłacała jeszcze 250 'eurasów' na spontaniczną imprezę. Nikt się nie zgłosił, ja mam za to zonka i 250 'eurasów'" - czytamy na Facebooku prezentera.
Filip Chajzer przez długi czas prowadził wraz z Małgorzatą Ohme "Dzień dobry TVN". Nic więc dziwnego, że podglądał, jak śniadaniówkę robi konkurencja. Niedawno zaskoczył wypowiedzią na temat Małgorzaty Tomaszewskiego, która została zwolniona z "Pytania na śniadanie", będąc w zaawansowanej ciąży. Prezenter pała na tyle dużą sympatią do koleżanki z branży, że pozwolił sobie na mocny komentarz odnośnie działań nowego zarządu TVP. "To jest skandal. To jest tak wspaniała dziewczyna. Ja jak ją widziałem w "Pytaniu na Śniadanie", to się rozpływałem jak kulka lodu waniliowego na szarlotce. Miód i maliny" - powiedział Filip Chajzer w rozmowie z "Faktem".
Komentarze (2)
Filip Chajzer niewpuszczony na pokład samolotu. "Jestem ofiarą"