Tomasz Komenda przez 18 lat siedział w więzieniu niesłusznie skazany za gwałt i zabójstwo 15-letniej Małgosi. Choć sam nigdy nie przyznał się do winy i brakowało dowodów, to sąd skazał go na pozbawienie wolności. Z więzienia wyszedł w marcu 2018 roku i przez lata prowadzono śledztwo, by dowiedzieć się, kto zawinił w sprawie jego skazania. Kilka tygodni temu do mediów trafiła informacja, że prokuratura umorzyła postępowanie. Jak się dowiadujemy, Tomasz Komenda i jego pełnomocnik nie godzą się na to.
Umorzenie sprawy w grudniu 2023 roku sprawia, że nikt nie poniesie odpowiedzialności za to, że zabrano wolność niewinnemu człowiekowi, który przez prawie 20 lat przechodził piekło. Rozmowę z mecenasem przytacza wrocławski oddział "Gazety Wyborczej". "Człowiekowi, który spędził blisko dwie dekady w więzieniu, należy się dogłębne zbadanie tej sprawy" - czytamy w artykule. "Umorzono także wątki dotyczące niedopełnienia obowiązków przez śledczych i nieprawidłowej pracy sędziów, którzy podjęli decyzję o wyrokach skazujących. Łódzka prokuratura uznała, że nie można dopatrzyć się czynu zabronionego" - podaje "GW". Z mec. Pawłem Matyją, pełnomocnikiem Tomasza Komendy, rozmawiał także Onet. Dziennikarze dowiedzieli się, że Komenda do tej pory nie otrzymał pisemnej informacji o umorzeniu, ponieważ pismo wysłano na adres, pod którym już nie mieszka. "Oczekuję na doręczenie tej decyzji przez prokuraturę. Fizycznie jej nie otrzymałem, więc termin na złożenie odwołania przeze mnie jeszcze nie biegnie. Natomiast dla samego Tomka termin biegnie od fikcji doręczenia, czyli od zeszłego wtorku. Dla niego czas na złożenie zażalenia mija dziś" - powiedział 30 stycznia mecenas i dodał, że pełnomocnictwa udzielił mu brat Komendy. Tomasz Komenda choruje na nowotwór, zaczął już leczenie. Matyja zastanawia się, czy stan zdrowia mężczyzny nie wynika z zaniedbań w więzieniu. "Wydaje mi się, że w tym kierunku prokuratura tego nie analizowała, bo pani prokurator sama poprosiła mnie o dosłanie dokumentacji dotyczącej stanu zdrowia Tomasza Komendy" - dodał w rozmowie z portalem.
Tak po ludzku wydaje się nieprawdopodobne, że można kogoś posłać na blisko dwie dekady do więzienia i nikt za to tak naprawdę nie ponosi odpowiedzialności. Sprawa Komendy nie jest jedyną tego rodzaju, bo ludzi skrzywdzonych przez system jest więcej, ale jego historia jest najgłośniejsza i urosła do rangi symbolu. Myślę, że w interesie całego wymiaru sprawiedliwości leży to, żeby ona została w sposób gruntowny zbadana, żeby nie można było powiedzieć, że Komenda przez 18 lat przebywał niesłusznie za kratami, a my nie zrobiliśmy wszystkiego, co można było, żeby osoby, które się do tego przyczyniły, same za to odpowiedziały
- dodał w rozmowie z Onetem pełnomocnik Tomasza Komendy.
Już wcześniej prokuratura umorzyła wiele wątków, w tym m.in. postępowanie ws. niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy komendy wojewódzkiej policji we Wrocławiu i komendy w Głogowie - co tłumaczono przedawnieniem. Po tym, jak podjęto decyzję o zakończeniu innych kwestii, swoje oburzenie wyraził Rafał Collins. "Farsa! Człowiek przesiedział 18 lat za niewinność, my jako podatnicy zapłaciliśmy za to 13 mln złotych. I nie ma winnych. Kraj może zniszczyć człowieka, który przeszedł piekło, jego bliskich i nikt za to nie odpowiada. Apelacja?" - napisał na Instagramie. Dlaczego akurat on zabrał głos? Razem z bratem pomogli Tomaszowi Komendzie, gdy ten wyszedł z więzienia. Więcej przeczytacie o tym tutaj: Collins pomógł Komendzie po wyjściu z więzienia. Teraz się niepokoi. "Ma poważne problemy". Zdjęcia Tomasza Komendy znajdziecie w naszej galerii na górze strony.