Po zmianie władzy w TVP rozpoczęła się prawdziwa rewolucja, która nie ominęła "Pytania na śniadanie". Z formatem pożegnali się wszyscy dotychczasowi prowadzący, a ich miejsce zajęły nowe duety, które próbują przekonać do siebie widzów i odbudować ich zaufanie. Od niedawna na antenie TVP2 możemy oglądać Klaudię Carlos i Roberta El Gendy'ego, Joannę Górską i Roberta Stockingera, Katarzynę Dowbor i Filipa Antonowicza, a już za kilka dni, 3 lutego do tego grona dołączy Beata Tadla w duecie z Tomaszem Tylickim. Z pracą reportera nie pożegnał się Mateusz Szymkowiak, który w ostatnich dniach w pochlebnych słowach wypowiedział się na temat charytatywnej inicjatywy Jurka Owsiaka. Jak wiadomo, WOŚP było blokowane przez TVP, a sam organizator wielokrotnie atakowany przez ówczesnych dziennikarzy stacji. Słowa Szymkowiaka oburzyły niektórych widzów, którzy zarzucili reporterowi zmienność w poglądach. Medioznawczyni widzi to jednak inaczej.
Mateusz Szymkowiak miał okazję występować na antenie "Pytania na śniadanie" podczas finału WOŚP. W studio nie krył radości z tego, że WOŚP wróciła do TVP. - To, co fajne, to po ośmiu latach także mieliśmy wejścia z WOŚP. Brawa dla wszystkich - cieszył się reporter. Wcześniej pozytywnie wypowiedział się na temat filmu Agnieszki Holland "Zielona granica", który był wielokrotnie atakowany przez dziennikarzy pracujących w TVP za czasu rządów PiS. Jak sam zauważył - już po zmianie władzy - produkcja wcale nie jest "zamachem na polski mundur". Spadła na niego fala krytyki, a część widzów pisała, że jest "jak chorągiewka", a do tej pory nie przeciwstawiał się mowie nienawiści do wielu środowisk, którą reprezentowało dawne TVP. Warto wspomnieć, że Szymkowiak już w 2019 roku publicznie okazał wsparcie WOŚP i zachęcał do zbiórki w poście w mediach społecznościowych. Plejada skontaktowała się z medioznawczynią, ta odniosła się do niedawnych ataków na prezentera.
Internauci dziwią się, jak Mateusz Szymkowiak utrzymał posadę w TVP po ostatnich wyborach, a ja pytam: jak on przetrwał czasy poprzedniej władzy z tak liberalnymi poglądami? Zarówno - czy miał kaca moralnego lub jakieś powody do przetrwania na stanowisku w czasach propagandy oraz jak to możliwe, że nikt z poprzedniego zarządu nie zauważył tak odległych od strategii poglądów?
- zastanawiała się Olivia Drost, właścicielka agencji oLIVE media, w rozmowie z Plejadą.
Jak zauważyła Drost, mimo że Szymkowiak też był twarzą propagandy PiS w TVP, jego poglądy znacząco odbiegają od tych, które przez ostatnie osiem lat reprezentowała Telewizja Polska. "Prowadzący 'PnŚ' sprawia wrażenie, jakby przez ostatnie miesiące (od dołączenia do śniadaniówki) przebierał nogami w oczekiwaniu na spodziewaną zmianę władzy, bo jego narracja jest dość wyrazista - po zaprzysiężeniu nowego rządu najpierw stanął w obronie 'Zielonej granicy' Agnieszki Holland, a później otwarcie komunikował radość z powrotu WOŚP do TVP" - dodała ekspertka.
"Internetowym krytykantom łatwo przychodzi stawianie krzyżyków na karierze kogoś, kto - nomen omen - był twarzą propagandowej telewizji, ale rzadko dochodzi do tego głębsza refleksja nad tym, co działo się, gdy czerwona lampka "na żywo" gasła. Z jednej strony można go posądzić o oportunizm, a z drugiej szukać innych powodów" - powiedziała Plejadzie Olivia Drost, medioznawczyni i właścicielka agencji oLIVE media.