Do tragedii doszło na południu Sardynii, nieopodal miejscowości San Giovanni Suergiu. Włoska agencja L'Unione Sarda udostępniła nagranie z wypadku, na którym widać, co wydarzyło się na drodze. W wyniku nieostrożnego wyprzedzania i zderzenia zginęło dwoje turystów. Miliarder i jego żona wyszli z tego bez szwanku. Teraz okazuje się, że bogacz może odpowiedzieć karnie.
Na nagraniu ze zdarzenia widać, że czerwone ferrari zaczęło wyprzedzać białego kampera. Droga była prosta i wydawało się, że wszystko jest tak, jak należy. Po chwili jednak wyprzedzanie zaczął także kierowca granatowego lamborghini, mimo że poprzedni pojazd nie zakończył manewru. Kierujący sportowym pojazdem jechał więc za ferrari. Kamera nagrała nagłe uderzenie lamborghini w kampera. Luksusowe auto przewróciło vana i wbiło się w jego dolną część. Po ułamku sekundy samo wypadło z drogi. Jak informuje agencja L’Unione Sarda, wypchnięte w przód czerwone ferrari stanęło w płomieniach. W środku było dwoje pasażerów - 63-letnia kobieta i jej 67-letni mąż, mieszkańcy Zurychu. Niestety oboje ponieśli śmierć na miejscu.
Według informacji podanych przez "Times of India", lamborghini, które uderzyło w kampera i wypadło z drogi, kierował 53-letni miliarder z Indii, Vikas Oberoi. Na miejscu pasażera miała siedzieć jego żona, 46-letnia Gayatri Joshi. Kobieta jest gwiazdą Bollywood. Jak się okazało, oboje wyszli z wypadku bez żadnych obrażeń. Jednak to nie koniec. Miliarder ma ponieść konsekwencje za spowodowanie śmiertelnego wypadku. Według doniesień indyjskich mediów grozi mu nawet do siedmiu lat pozbawienia wolności. Na jaw wyszło także, że para z ferrari znała się z gwiazdami z Indii. Jak donoszą szwajcarskie media, oba małżeństwa wynajęły samochody i jeździły razem, zwiedzając wyspę.
A co wiadomo o pasażerach kampera? Jechało nim około 60-letnie małżeństwo pochodzące z północy Włoch. Parze nic się nie stało. - Spojrzeliśmy śmierci w twarz. To były długie chwile grozy, podczas których nie rozumieliśmy, co się dzieje. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, zastaliśmy tam piekło - powiedział Lorenzo Mascarin, cytowany przez TVN24.