Kevin Spacey w 2017 roku został oskarżony o molestowanie seksualne przez Anthony'ego Rappa, czego miał dopuścić się w 1986 roku. Niedługo później pod adresem aktora padły kolejne oskarżenia dotyczące m.in. napaści na tle seksualnym, do których miało dochodzić w latach 2001-2013, gdy pełnił funkcję dyrektora teatru Old Vic. Choć Spacey stanął przed sądem i został uniewinniony ze wszystkich zarzutów, kontrowersje sprawiły, że w Hollywood stał się persona non grata. Teraz aktor rzekomo chce odbudować swoją karierę, jednak ekspertka od wizerunku i PR Marta Rodzik w rozmowie z Plotkiem zauważa, że będzie to bardzo trudne.
Kevin Spacey ma na koncie dziesiątki ról filmowych i serialowych, dwa Oscary, Złoty Glob i nagrodę Bafta. "Złoty chłopiec Hollywood", jak czasem o nim mówiono, dziś raczej nie ma już szans, aby przyciągnąć widzów przed ekrany. Jak zauważa Marta Rodzik, w obecnej sytuacji może nie pomóc mu nawet talent. "Kevin Spacey jest cenionym aktorem, lecz to nie wystarczy, by powrócić na plan filmowy, jakby się nic nie stało. Reżyserzy, producenci i aktorzy mogą zmienić zdanie na jego temat przez problemy prywatne" - mówi Plotkowi ekspertka. Rodzik podkreśla wręcz, że nazwisko Spaceya może wręcz zaszkodzić promocji filmu.
Nie sądzę, że producenci będą ufali na tyle aktorowi, by mu dawać główne role - jak bywało przez oskarżeniami seksualnymi - dodaje.
Producent filmowy i przyjaciel Spaceya Geoffrey Mark jest jednak przekonany, że aktor odniesie jeszcze sukces. "Chce zostawić te bzdury za sobą. Zamierza zrobić coś nowego i kreatywnego, ponieważ taki właśnie jest Kevin. Zobaczymy, jak ujawni się w nim zupełnie nowa, twórcza strona. (...) Jestem podekscytowany możliwością zobaczenia tego" - powiedział, cytowany przez serwis Mirror.
Z powodu oskarżeń w 2017 roku Kevin Spacey został odsunięty od serialu "House of Cards", w którym grał wcześniej główną rolę. Aktor został także wycięty z filmu "Wszystkie pieniądze świata", a w produkcji zastąpił go Christopher Plummer, mimo że zdjęcia były już zakończone. Co ciekawe, ponowne nagrywanie scen z Plummerem zajęło zaledwie osiem dni, a aktor otrzymał za rolę nominację do Oscara i Złotego Globu. Zamiana aktora w filmie wywołała jednak wówczas także inne kontrowersje. Jak donosi "The Hollywood Reporter", Christopher Plummer za udział we "Wszystkich pieniądzach świata" otrzymał gażę wysokości półtora miliona dolarów, za to partnerująca mu na ekranie Michelle Williams za ponowne nagrywki otrzymała zaledwie tysiąc dolarów wynagrodzenia.