Nie milkną echa na temat zabójstwa Anastazji Rubińskiej. Polka jakiś czas temu przebywała w Grecji na wyspie Kos, gdzie pracowała w jednym z hoteli. Ślad po niej zaginął nagle, co szybko nagłośniły profile dotyczące poszukiwań, a oprócz tego zaangażowano policję. Tydzień później odnaleziono jej ciało, a główny podejrzany trafił do aresztu. Niebawem ma się odbyć sprawa sądowa, jednak na ten moment nie podjęto decyzji o tym, w którym kraju będzie miała miejsce. Póki co detektyw Krzysztof Rutkowski zeznał w sprawie.
W sprawę zaginięcia i zabójstwa Anastazji Rubińskiej zaangażowano między innymi biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego. W związku tym został on wezwany przez Prokuraturę Okręgową we Wrocławiu na przesłuchania. Pod budynkiem Maja Rutkowski ujawniła, że biuro męża przekazało greckim śledczym nowe ustalenia. "Pojawiły się nowe wątki, które mogą wskazywać, że należy brać pod uwagę nie tylko motyw seksualny, na którym skupiali się śledczy w pierwszej fazie śledztwa" - mówiła w rozmowie z Faktem. Chwilę później dołączył do niej Krzysztof Rutkowski, który twierdzi, że między Polką a oskarżonym Salahuddinem S. miało dojść do "pewnej wymiany".
Do jakiej dokładnie wymiany, takiej informacji nie mogę dziś państwu udzielić. Niemniej jednak obywatel Bangladeszu, mieszkający na wyspie Kos, mógł jak sądzę prowadzić nawet pewnego rodzaju stręczycielstwo - przekazał Krzysztof Rutkowski Faktowi.
Według ustaleń Krzysztofa Rutkowskiego Anastazja i Salahuddin S. mogli się poznać w hotelu, w którym pracowała Polka. Później wsiedli na motocykl i pojechali do domu Banglijczyka. Zabójstwo mogło nie być umyślne, jednak detektyw twierdzi, że wszelkie kroki związane z ukryciem ciała były przemyślane. Podejrzewa, że brały w tym udział osoby trzecie. Świadczyłyby o tym, chociażby próby poszukiwania informacji w internecie na temat zacierania śladów przestępstwa. "Być może zaplanowany został również gwałt przez kilku mężczyzn. Tu mowa o pozostałych osobach, które również zostały zatrzymane do tej sprawy" - dodał Rutkowski.