Od niedzieli 18 czerwca trwają poszukiwania łodzi podwodnej, która zaginęła podczas ekspedycji do wraku Titanica. Straż przybrzeżna USA przekazała, że już dwie godziny po zanurzeniu z załogą urwał się kontakt. Sytuacja osób znajdujących się na pokładzie z każdą chwilą staje się coraz bardziej dramatyczna, zwłaszcza że tlenu miało im starczyć jedynie na 96 godzin.
Okręt podwodny Titan wypłynął 18 czerwca z lodołamacza Polar Prince, który został wynajęty przez organizującą wyprawę firmę OceanGate. Na pokładzie Polar Prince znajdowała się m.in. 22-letnia pracownica statku Abbi Jackson, która postanowiła zarejestrować moment zanurzenia batyskafu. Nagraniem podzieliła się na tiktokowym profilu. Wcześniejsze filmiki Abbi z jej codziennej, zdecydowanie nietypowej pracy na pokładzie lodołamacza, cieszyły się całkiem dużym zainteresowaniem. Jednak TikTok, na którym widać ostatnie chwile Titana przed ekspedycją, obejrzało w ciągu kilku dni już ponad 25 mln osób. "Chwila przed tragedią" - komentują internauci.
Jak podają zagraniczne media, cały czas trwa akcja ratownicza zaginionego batyskafu. W rozmowie z BBC kapitan Bobbie Scholley przekazał, że po upłynięciu zapasu tlenu misja nadal ma być kontynuowana. Jak obliczono, tlen może się skończyć 22 czerwca ok. godziny 13:18 czasu polskiego. Na pokładzie Titana znajduje się pięć osób. Brytyjski miliarder Hamish Harding, członkowie jednej z najbogatszych pakistańskich rodzin - Shahzada Dawood i jego 19-letni syn Suleman, francuski nurek Paul-Henry Nargeolet oraz założyciel OceanGate i pilot Titana Stockton Rush.
Pasażerowie mieli mieć świadomość, z jakim ryzykiem wiąże się wyprawa. Wszyscy byli zobligowani do podpisania umowy, w której widnieje zastrzeżenie, że łódź jest eksperymentalna. Za koszt możliwości obejrzenia wraku Titanica każdy z pasażerów zapłacił 250 tys. dolarów.