Anna Popek przed laty była gospodynią "Pytania na śniadanie". Odeszła ze śniadaniówki w 2016 roku. Teraz jednak powróciła. 5 kwietnia widzowie znów mogli zobaczyć ją w formacie. Partnerował jej Aleksander Sikora. Wraz z powrotem prezenterki na stare śmieci na korytarzach Woronicza miało zrobić się nerwowo. O komentarz poprosiliśmy więc Małgorzatę Tomaszewską, która także pracuje w śniadaniówce Telewizji Polskiej.
Przypomnijmy, że informator Pudelka podawał, że prezenterzy "Pytania na śniadanie" mają czuć się zaniepokojeni tym, że wraz z powrotem Anny Popek do formatu mogą nastąpić spore zmiany. "Na korytarzach huczy od plotek, czy i jak zmieni się teraz skład prowadzących i czy ktoś straci posadę w związku ze zmianami" - czytamy (więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ).
O to, jak sprawy się mają, postanowiliśmy spytać samych zainteresowanych, a zwłaszcza Małgorzatę Tomaszewską, która do tej pory prowadziła śniadaniówkę z Aleksandrem Sikorą. Dziennikarka pokusiła się o lakoniczny, ale wymowny komentarz. Widać, że nie chce siać paniki. Z jej wypowiedzi wynika też, że dobrze żyje ze wszystkimi członkami obsady programu.
Ciepło przytulam absolutnie każdego z ekipy "Pytanie na śniadanie" - powiedziała nam.
Przypomnijmy, że Anna Popek niedawno w rozmowie z portalem Jastrząb Post słodziła nowemu prezesowi TVP Mateuszowi Matyszkowiczowi. Porównywała go nawet do Jacka Kurskiego. "Każdy prezes chce odcisnąć swoje dobre piętno. Prezes Matyszkowicz to erudyta, to człowiek, który zna kulturę i wie, jaki ona ma wpływ na kształtowanie ludzi i wprowadza krok po kroku nowe rzeczy" - mówiła. Powiedziała też, jak jej zdaniem Telewizja Polska wygląda obecnie. Więcej na ten temat TUTAJ.