Państwo Adamczykowie żyli w bardzo złych warunkach i zawsze chcieli mieć swój własny kąt. Przez lata wynajmowali mieszkania, ale sytuacja finansowa w pewnym momencie spowodowała, że musieli się przeprowadzić do rodziców. Pomóc odbić się z dołka postanowiła Katarzyna Dowbor razem z ekipą "Naszego nowego domu". Adamczykowie zmienili działkę na obrzeżach Radomia, na której stał budynek gospodarczy w prowizoryczny dom, ale to dzięki zespołowi słynnego show Polsatu udało im się dokończyć budowę własnego kąta. Niestety, ich szczęścia nie podzielało wiele osób. Na własnej skórze doświadczyli negatywnych skutków hejtu.
Państwo Adamczykowie razem z dwójką synów i jedną córką czekali długo, aż ich los się odmieni. Żona pana Sławomira po tym, jak włożyła razem z mężem 14 tysięcy złotych w remont domu, zrozumiała, że potrzebują większej pomocy, ponieważ sami nie są w stanie doprowadzić remontu do końca. Tylko pan Sławomir utrzymywał rodzinę, ponieważ jego żona pani Patrycja nie pracowała. Kobieta zajmowała się opieką nad dziećmi i chorą córką, która mierzy się z wieloma schorzeniami. Mała Alicja jest niewidoma i cierpi na epilepsję. Oprócz tego zdiagnozowano u niej autyzm oraz upośledzenie umysłowe w stopniu umiarkowanym. Po remoncie rodzina wydawała się być w końcu szczęśliwa, ale były to tylko pozory.
W domowym zaciszu toczyli prawdziwą wojnę ze światem, który nie był w stanie zaakceptować tego, że poprawił im się byt. W internecie czytali bardzo dużo negatywnych informacji na swój temat. Oprócz hejtu w sieci pojawiły się także nienawistne spojrzenia w życiu codziennym. Bardzo ich bolało to, że ludzie nie potrafili się cieszyć z ich szczęścia i wspierać. Tak wypowiadało się małżeństwo na temat złych doświadczeń po programie w rozmowie z WP:
Niestety musimy przyznać, że zaraz po remoncie nie było kolorowo. Często w komentarzach w internecie ludzie potrafili być bardzo niemili - przekazała żona Patrycja.
Mężczyzna także był zszokowany podejściem ludzi. Czuł, że wiele osób jest mocno zdenerwowanych faktem, że udało im się wyremontować dom. Dziwiła go zawiść, ale także zazdrość wśród lokalnej społeczności. "Niektórzy patrzyli na mnie z taką ogromną zawiścią. Jakby mogli, to by mnie chyba udusili. Nawet wśród rodziny zdarzały się opinie, że niektórzy muszą na to pracować całe życie, a my mamy to wszystko za darmo. Oczywiście nie brakowało także ludzi, którzy cieszyli" - podkreślił w wywiadzie dla WP.