Debiut nowego polskiego selekcjonera niestety trudno zaliczyć do udanych. 24 marca podopieczni Fernando Santosa rozegrali pierwszy mecz eliminacyjny do Euro 2024, a spotkanie z Czechami przegrali 3:1. Nasi sąsiedzi dwie bramki wlepili nam w ciągu zaledwie kilku pierwszych minut, a polscy piłkarze po takim ciosie ewidentnie nie mogli się już pozbierać. Rodaków przed telewizorem dopingowała Kinga Rusin, która po piątkowym meczu ma kilka gorzkich przemyśleń. Wbiła szpilę nie tylko piłkarzom, ale też Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej.
Zarobki polskich piłkarzy od dłuższego czasu wzbudzają kontrowersje. Po każdym średnio udanym meczu czy turnieju pojawiają się głosy, że kwoty, które wpływają na ich konto, nie są do końca adekwatne do osiągnięć. Po meczu z Czechami do tego tematu bardzo subtelnie nawiązała Kinga Rusin. Dziennikarka zażartowała bowiem, że jeśli kompetencje doboru zawodników do kadry skupiają się na markowych ubraniach i drogich dodatkach, mogłaby spokojnie zostać wybrana do pierwszego składu.
Szanowny Panie trenerze Santos, uprzejmie proszę o powołanie mnie do piłkarskiej reprezentacji Polski. Uważam, że spełniam najważniejsze kryteria (nerka Louis Vuitton, nietanie sneakersy, odpowiednie okulary, biżuteria i zegarek do kompletu) (...). Najważniejsze jednak, że mam serce do walki i dla Polski zawsze będę grać bez premii z naszych podatków - napisała w Instagramowym poście.
Nie pozostając gołosłowną, obwieszona markami Rusin opatrzyła wpis zdjęciami spod sklepu Gucci we Florencji. Dodała także, że ostatni mecz tak ją zmęczył, że musiała odpocząć we Włoszech, ale gdyby Santos szybko się namyślił, doleciałaby na kolejny mecz. Odkładając żarty na bok, Rusin przyznała, że nie straciła jednak wiary w polską kadrę i zachęca wszystkich do kibicowania naszym piłkarzom w kolejnym meczu eliminacyjnym do Euro. 27 marca o godzinie 20:45 nasi rodacy zmierzą się z Albanią. "A serio mówiąc, jak wszyscy po cichu liczę, że ten czeski zimny prysznic podziałał. Trzymamy dziś kciuki za biało-czerwonych" - dodała.
Premie dla polskich kadrowiczów rzeczywiście są aż tak duże? Kwotom, które otrzymali za awans na ubiegłoroczny mundial, przyjrzał się serwis sport.pl. Z jego ustaleń wynika, że za wywalczenie możliwości wzięcia udziału w mistrzostwach w Katarze najwięcej zgarnęli Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny, na których konta wpłynęło po niemal 700 tys. zł. Po ponad pół miliona złotych otrzymało w sumie ośmiu piłkarzy, wśród których znaleźli się jeszcze Kamil Glik, Jakub Moder, Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński, Jan Bednarek i Bartosz Bereszyński.