Kamil Durczok zmarł w wieku 53 lat. Miał duże problemy ze zdrowiem, a jednym z nich były żylaki przełyku. Niektórzy byli zdania, że dziennikarz zmarł na marskość wątroby. Wrócimy jednak do czasów szczytu jego kariery, aby omówić finanse Durczoka. Szerzej w tym temacie wypowiedziała się jego była żona, Marianna Dufek.
Jako redaktor naczelny "Faktów" emitowanych w TVN, Durczok mógł liczyć na hojne wynagrodzenie. Jego pensja spokojnie starczała na godne życie. Kwota, o której wspomina Dufek robi wrażenie. W rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem wyznała:
Miałam wtedy luksus pracy wyłącznie dla przyjemności. W domu nie było problemu z pieniędzmi. Nie wiedziałam, ile zarabia mój mąż. Tego dowiedziałam się niedawno z akt sądowych sprawy o podrobienie weksla. To była nieprzyzwoita kwota, grubo ponad sto tysięcy złotych miesięcznie, gdy był redaktorem naczelnym "Faktów".
Kobieta dodała, że otrzymywała od partnera wysokie kwoty.
Dostawałam od niego, w moim rozumieniu, duże pieniądze na życie. Z tego utrzymywałam całą rodzinę, opłacałam nasze wyjazdy zagraniczne, odkładałam na polisę syna i byłam w stanie jeszcze zaoszczędzić. Dzięki temu po latach to ja płaciłam ogromne opłaty sądowe za procesy z "Wprost."
Przypomnijmy, że Durczok miał dobrą opinię do momentu skandalu dotyczącego molestowania seksualnego i mobbingu. Była partnerka przeszła przez traumatyczne momenty. Pewnego razu zastała męża z pistoletem przystawionym do skroni. Starała się wspierać ukochanego, ale jego zachowanie z czasem było nie do zniesienia. Para finalnie rozwiodła się.
Kiedy wrócił na Śląsk i zabrał ze sobą z Warszawy koronę króla życia. Jego zachowania były nie do zniesienia. Wreszcie dotarło do mnie, że to jest nie w porządku wobec mnie, naszego syna i znajomych.
Grób dziennikarza znajduje się w Katowicach. Ceremonia pogrzebowa miała miejsce w Kościele Trójcy Przenajświętszej.
Zobacz też: Syn Kamila Durczoka ma dość. Chłodno wypowiedział się o ojcu. "Odrzuciłem spadek"