Małgorzata Rozenek często zabiera głos w ważnych sprawach. W jednym z ostatnich wywiadów odpowiedziała na pytanie na temat galopującej inflacji. Okazuje się, że - jak podkreśla celebrytka - "nie jest odrealniona" i doskonale zdaje sobie sprawę z aktualnej sytuacji ekonomicznej w naszym kraju. Opowiedziała, co ją najbardziej boli i odniosła się do ludzi z małych miejscowości. Jej słowa dają do myślenia.
Polecamy: Falujące ściany i problemy z proporcjami ciała. Małgorzata Rozenek nie jest mistrzynią Photoshopa
Zapędy polityczne Małgorzaty Rozenek możemy zaobserwować już od czasów, kiedy zaczęła walczyć o refundację metody in vitro. Wtedy pokazała, że zależy jej na poruszaniu w debacie publicznej tematów społecznych. Teraz postanowiła się wypowiedzieć na temat inflacji, która dotknęła polską gospodarkę. W rozmowie z "Super Expressem" tak ją skomentowała.
Jak kiedyś miałeś sto złotych, to wychodziłeś z pełnym koszykiem. Teraz mając sto złotych, wychodzisz z drobnymi rzeczami. Wszystko zdrożało. Ceny oliwy, ceny słodyczy, ceny pieczywa zwariowały. Na przestrzeni roku są dwa razy większe. My w dużych miastach mamy możliwość szukania tańszego sklepu, ale ludzie w małych miejscowościach są skazani na dwa sklepy w okolicy, naprawdę mają duży problem - podsumowała.
Dodała także, że nie żyje w wyimaginowanej rzeczywistości i ma kontakt ze światem. Wie, jak wygląda teraz życie i stara się rozsądnie gospodarować budżetem domowym.
Od zawsze byłam osobą, która szanowała pieniądze. Nigdy nie byłam odklejoną od rzeczywistości osobą, która szastała pieniędzmi w jakiś nieodpowiedzialny sposób - podkreśliła.
Myślicie, że Małgorzata Rozenek powinna spróbować swoich sił w polityce? Głosowalibyście na jej partię?