Wisława Szymborska zawsze ceniła sobie spokój, dlatego informacja o tym, że dostała Nobla, kompletnie zakłóciła jej codzienne życie. Szczególnie że wtedy dostawała zapewne mnóstwo telefonów, a tych przed dziesiątą rano wyjątkowo nie lubiła. Nie miała ochoty wchodzić w rolę nagrodzonej i starała się nie poddać presji z tym związanej. Jak mogła, unikała laurkowych wywiadów i patetycznych wystąpień. Tak opowiedziała dziennikarzom na pytanie, jak się czuje jako noblistka:
Wolałabym mieć sobowtóra. Sobowtór byłby młodszy ode mnie o jakieś 20 lat, pozowałby do zdjęć, potem wyglądałby korzystniej niż ja. Sobowtór by jeździł, sobowtór by udzielał wywiadów, a ja bym sobie pisała.
Szymborska demonstrowała całą sobą, że nie zamierza dostosować się do ogólnie przyjętych norm. Najwyższe wyróżnienie jej nie zmieniło. Nie chciała być poważna. Była po prostu sobą.
Jaka prywatnie była znana poetka? Jej charakter i poczucie humoru można było poznać już na samym początku odczytu o tytule "Poeta".
Podobno w przemówieniu pierwsze zdanie jest zawsze najtrudniejsze. A więc mam je już poza sobą…
Szymborska pałała sympatią do polskiego pięściarza Andrzeja Gołoty i okazało się, że z wzajemnością, chociaż nigdy ze sobą nie rozmawiali. Polska eseistka oglądała z ogromnym zainteresowaniem walki Andrzeja, a także jego występy w "Tańcu z Gwiazdami". Sekretarz noblistki Michał Rusinek ujawnił, że kiedyś spotkała boksera w warszawskiej restauracji, gdzie podpisywał swoją biografię. Na nią nikt nie zwracał uwagi, a on był oblegany przez tłum. Kiedy sportowiec przegrywał walki, znajomi składali Szymborskiej kondolencje.
Pięściarz po śmierci stworzył nawet wiersz dla poetki.
Braknie mi ciebie w moim narożniku / mimo że nigdy nie stąpałaś po ringu. / Pozostaną wiersze. "Dziękuję" to za mało..."
Ciekawostką dotyczącą życia prywatnego autorki jest na pewno fakt, że uwielbiała pikantne skrzydełka z KFC. Niezjedzone części kurczaka po prostu zamrażała. Sieć fastfoodów z czasem stworzyła dla niej voucher, dzięki któremu w każdym KFC mogła zjeść za darmo. Szymborska zachowała podarunek na pamiątkę.
Poetka pielęgnowała przyjaźnie, organizując spotkania pod nazwą "sabaty czarownic". Odwiedzały ją wówczas bliskie koleżanki z gimnazjum. Wiemy, że Szymborska uwielbiała korzystać z życia, a celebracja chwil była dla niej bardzo ważna, dlatego też hucznie świętowała rocznice i inne istotne okazje. Autorka nie stroniła również od palenia papierosów. W jej domu wszędzie można było znaleźć popielniczkę. Z tego nałogu nie potrafiła zrezygnować i przez wiele lat cierpiała na raka płuc. Poetka zmarła we śnie. Jej pogrzeb odbył się w 2012 roku. Wspomniany polski pięściarz wysłał na grób Szymborskiej 89 róż.