Polska w swoim pierwszym meczu na mundialu bezbramkowo zremisowała z Meksykiem. Niemal wszyscy eksperci są zgodni, że to nie było dobre 90 minut w wykonaniu biało-czerwonych. Niemniej, byliśmy o włos od wygranej, Robert Lewandowski jednak nie wykorzystał rzutu karnego. Żona piłkarza obserwowała go z wysokości trybun. To nie spodobało się jednak kibicom.
Media od dawna alarmują, że w Katarze łamane są prawa człowieka. Według niektórych ustaleń przy budowie stadionów zginęło nawet 6500 robotników. Ponadto, kraj organizatora turnieju zabronił piłkarzom okazywania wsparcia środowiskom LGBT+ po groźbą wysokich kar. Z tych powodów kibicom nie spodobało się, że Anna Lewandowska poleciała do Kataru na mundial. Krytyka wylała się na żonę kapitana naszej kadry pod jej postem na Instagramie, w którym pochwaliła się obecnością w bliskowschodnim kraju.
W komentarzach pojawiły się głosy, że Anna Lewandowska powinna wykorzystać popularność, by nagłośnić problem łamania praw człowieka w Katarze.
Katarczycy i FIFA mają krew na rękach. Nie popieram tych mistrzostw.
Aniu, dlaczego nie sprzeciwicie się łamaniu praw człowieka i temu, że homoseksualizm w Katarze grozi karą śmierci? Niestety, to już nie jest sport, ale zbijanie kasy na cierpieniu innych. Wyjątkowo nie wspieram.
No słabo to wygląda. Można chociaż pokazać, że nie popiera się mistrzostw w tym kraju, nie jeżdżąc tam.
Tego typu głosów pojawiło się bardzo dużo. Podkreślmy jednak, że niektórzy stanęli w obronie trenerki.
A dajcie już spokój z tą krytyką, mundial w Katarze ustalony był 10 lat temu.
Nie rozumiem, dlaczego żona ma nie wstawiać posta, który jest okazaniem wsparcia przede wszystkim dla męża. Czy ma ona coś wspólnego z prawem Kataru czy mundialu?
Uważacie, że Anna Lewandowska źle zrobiła, jadąc do Kataru?