W ostatnim odcinku "Rolnik szuka żony" rolniczka i rolnicy udali się w podróż w rodzinne strony wybranków. Wizyty u przyszłych teściów wywołują zrozumiałe zdenerwowanie, ale bohaterowie programu poradzili sobie koncertowo.
Młodszy z Tomków przyjechał do rodzinnego domu Zuzanny. Na powitanie dostał od babci swojej wybranki kwiat słonecznika z przydomowego ogrodu. Rolnik od razu wkupił się w łaski starszej pani, która zaczęła nazywać go swoim wnukiem.
Gadatliwy bardzo, ładny chłopak - uznała.
Pod dużym wrażeniem była też mama dziewczyny, pani Hanna. Szło dobrze - do czasu.
Tomek i Zuzanna udali się na sentymentalną wycieczkę, by obejrzeć miejsce ich pierwszego spotkania. 20-latka pokazała kapliczkę, w której chciałaby wziąć ślub z rolnikiem. On wyznał do kamery, że nie mówi "nie", ale nie był aż tak chętny do snucia dalekosiężnych planów.
Valentyn zaprosił do Sławna Klaudię. Rolniczka podeszła do sprawy poważnie i obdarowała rodziców przyjaciela prezentami. Nie zapomniała o czymś na osłodę przywiozła ze sobą okazałe ciasto-sękacz.
Valentyn przedstawił mnie jako swoją dziewczynę, także bardzo mi miło - cieszyła się
Mama, pani Oksana, od razu zauważyła, że syn jest zakochany. Opowiadała widzom, że wcześniej po prostu nie miał okazji, by kogokolwiek poznać. Okazało się, że Klaudia to dziewczyna idealna. Wyszło na jaw, że podobnie jak Valentyn i jego rodzina jest wyznania prawosławnego. Podczas wspólnego biesiadowania potwierdziła, że ślub musi odbyć się w cerkwi. Chłopak, słysząc to, wyraźnie się zawstydził i pokrył zażenowanie śmiechem, ale widać było, że pomysł z zaślubinami mu się spodobał.
Michał nie miał wątpliwości, że wybrał dobrze, stawiając na Adriannę. Jej rodzice też najwyraźniej uznali, że nie ma co marnować czasu. Z okazji zapowiadanej od dawna wizyty mama dziewczyny nawet kupiła prześcieradło - "specjalnie dla zięcia". Michał, oczarowany uroczą, młodszą od siebie blondynką, zobaczył w niej kobietę życia i zapragnął się ożenić. Gdy spacerowali razem po mieście dopytywał, gdzie jest salon sukni ślubnych. Dziewczynie wyraźnie było w to graj. Para doszła do wniosku, że w niedalekiej będą musieli otworzyć piekarnię i wydawnictwo, by móc realizować pasje.
Ja już chyba zakochany jestem - stwierdził.
Drugi Tomek nie krył ekscytacji, że po trzech tygodniach niewidzenia się ponownie spotka się z Justyną. Wybranka ośmieliła go, przekonując, że jej bliscy to ludzie ciepli i rodzinni. Przyjechał z pustymi rękami, w prostym t-shircie, ale z gorącym sercem. Na powitanie serdecznie wyściskał chorzowiankę i dał się oprowadzić po jej niedużym mieszkanku. "Babiniec" złożony z tria - Justyna, mama i siostra przyjął Tomasza bardzo serdecznie, a on czuł się świetnie w bardzo kobiecym gronie. O tym, jak dobrze mu szło, świadczy nawet fakt, że złapał kontakt także z jej pieskiem.
Gorzej u Mateusza. On nie miał kogo odwiedzić po tym jak odprawił kandydatki. W poprzednim odcinku na wejściu sprawił, że uczestniczkom skoczyła adrenalina, myląc imię dziewczyny, którą wstępnie wytypował. Rozmowa całej trójki przypominała nieco przesłuchanie, nic dziwnego, że uczestniczki mocno się stresowały, zwłaszcza że rolnik zasugerował, że były wobec niego nieszczere. Kolejny zarzut też był mocny - któraś z nich (lub wszystkie) miała rzekomo skrytykować "sypiące się" gospodarstwo jego rodziców. Skąd takie pomysły? Ktoś wysłał 27-latkowi tajemnice screeny rozmów Zuzanny, Karoliny i Martyny.
Chłopak poskarżył się Marcie Manowskiej, że do programu przyjechały trzy dziewczyny, które, jego zdaniem, w ogóle nie chciały go poznać. Zabolało go, że nie miały zamiaru rywalizować o niego. Uznał, że podczas spotkania bardziej interesowały się rozmowami w babskim gronie, niż nim.
Oglądaliście ten odcinek? Jak wrażenia?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!