• Link został skopiowany

Krzysztof Rutkowski starł się z Elżbietą Jaworowicz. Każe mu oddać pieniądze

U Elżbiety Jaworowicz znów zrobiło się gorąco. W ostatnim odcinku "Sprawy dla reportera" po raz kolejny podjęto temat uprowadzonych przez ojca córek pani Agnieszki. Gdy wśród zaproszonych ekspertów pojawił się słynny detektyw Krzysztof Rutkowski, atmosfera w studiu zgęstniała.
Krzysztof Rutkowski i Elżbieta Jaworowicz
VOD

Autorski program interwencyjny Elżbiety Jaworowicz od pewnego czasu oglądamy ze zdwojoną uwagą. Jeszcze nie opadły emocje po występie Tamary Gonzalez Perei, przygrywającej na bębnie pacjentce po udarze mózgu, a już prowadząca i zaproszeni goście starli się z Krzysztofem Rutkowskim.

Zobacz wideo Dominika Zasiewska opowiada o znajomości z Rutkowskim

Krzysztof Rutkowski nie znalazł zaginionych dzieci

Pod koniec odcinka powrócono do sprawy pani Agnieszki, bezskutecznie poszukującej córek, ośmio- oraz sześciolatki, które uprowadził ich własny ojciec. W archiwalnym nagraniu zrozpaczona matka opowiadała, jak dziewczynki wyszły z tatą na spacer i już nie wróciły. Pytała, jak to możliwe, że dwie kilkulatki giną i nikt ich nie szuka. Po kwietniowej emisji programu sąd odebrał ojcu prawa rodzicielskie, ale mimo to sprawa nie ruszyła do przodu.

Obecna w studiu mec. Marta Wnuk zżymając się na absurdy prawa, wyjaśniła, że odebranie praw w tym przypadku nie wystarczy, potrzebny bowiem jest kolejny dokument, tym razem dotyczący odebrania mężczyźnie dzieci. Okazuje się, że bez tego policja nie ma podstawy prawnej do poszukiwania Malwiny i Kaliny. Ślad po dziewczynkach zaginął, w tej chwili one i ich ojciec mogą być właściwie gdziekolwiek. Mimo że dzieci objęte są już obowiązkiem szkolnym, nie uczęszczają do żadnych placówek edukacyjnych.

Głos w dyskusji zabierali kolejno eksperci z dziedziny prawa, etyki i psychologii, następnie Elżbieta Jaworowicz zapowiedziała kolejnego rozmówcę. Ostatnie wolne miejsce za stołem, obok pozostałych zaproszonych gości, zajął Rutkowski w czapce z daszkiem i obwieszony łańcuszkami.

Bohaterka programu od razu postawiła sprawę jasno:

Pan Rutkowski mnie nie reprezentuje.

Wyszło na jaw, że panią Agnieszkę rozczarował brak postępów w śledztwie.

Umowę państwo zawarli z panem poszukiwaczem-detektywem? - dopytywała Jaworowicz.
Umowa nie została wykonana według mnie, dzieci nie zostały odnalezione, a to było głównym celem mojego kontaktu z panem Krzysztofem - precyzowała mama dziewczynek.

Detektyw nazwał sprawę "bardzo zawiłą". Zaznaczył, że pewnych czynności nie był w stanie wykonać, ponieważ wówczas prokuratura mogłaby postawić mu zarzuty.

Prowadząca chciała wiedzieć, czy to prawda, że przyjął honorarium i nie szukał zaginionych dziewczynek. Rutkowski zapewnił, że część pieniędzy wróciła do pani Agnieszki. Kobieta potwierdziła odbiór niewielkiej kwoty, nieadekwatnej do całości, nie mówiąc już o tym, jaki cel miała współpraca. Okazało się, że za usługę zapłaciła 15 tys. złotych.

W czynnościach poszukiwawczych to nie jest duża kwota, tak dla państwa informacji - tłumaczył Rutkowski.
A tak dla pana informacji, dla tej kobiety to jest majątek - odpowiedziała kolejna ekspertka, psycholożka Maria Rotkiel.

Detektyw bronił się, podkreślając, że jego zespół działał nie tylko w Polsce, ale i w krajach arabskich.

My potrafimy to robić - precyzował.

Jaworowicz wezwała go do zaprzestania uprawiania autoreklamy na antenie. Zaapelowała też, by oddał otrzymane pieniądze. Rutkowski zapewniał, że to dla niego żaden problem.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: