Więcej informacji na temat show-biznesu na stronie głównej Gazeta.pl
Yolandi Visser i Ninja - członkowie zespołu Die Antwoord - wydali oświadczenie w sprawie oskarżeń na temat molestowania i znęcania się nad adopcyjnymi dziećmi. Muzycy twierdzą, że media i były członek ich zespołu, Ben Crossman, którego zwolnili za nadużywanie narkotyków, chcą im zaszkodzić.
W połowie kwietnia na platformie YouTube ukazał się film, w którym Gabriel "Tokkie" du Preez - adopcyjny syn wokalistów zespołu Die Antwoord, udzielił wywiadu. 20-latek oskarża w nim muzyków o to, że przez lata znęcali się psychicznie nad nim i jego młodszą siostrą, która teraz ma 13 lat.
Kazali mi więcej przeklinać i sprawili, że uwierzyłem, że mogę palić ludzi w piekle i że jestem królem piekła. Powiedzieli mi, że mogę sprowadzić ciemność na świat - mówił du Preez na nagraniu, które udostępnił w sieci Ben Jay Crossman, były członek zespołu Die Antwoord.
Na tym samym nagraniu adopcyjny syn pary utrzymywał, że był molestowany - pijana Yolandi Visser miała naga siedzieć z nim przed laty w zamkniętym pokoju. Mieli też zmuszać jego i siostrę do obnażania się (więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ). Teraz Yolandi Visser i Ninja bronią się przed tymi oskarżeniami. W mediach społecznościowych zespołu ukazało się obszerne oświadczenie. Przypomnijmy, że zaraz po publikacji materiału, w którym głos zabrał ich adopcyjny syn, agent zespołu wydał jedynie lakoniczny komunikat: Die Antwoord nie zgadzają się z wypowiedziami Tokkiego.
Yolandi Visser i Ninja utrzymują, że Ben Crossman, odpowiedzialny za powstanie i publikację głośnego materiału, mści się na nich za to, że wyrzuci go z zespołu.
Ben pracował dla Die Antwoord jako operator kamery podczas tras koncertowych, dopóki nie został zwolniony za ciągłe bycie naćpanym w pracy. Od tego czasu poświęcił swoje życie na tworzenie kampanii oszczerstw na temat Die Antwoord. Ben spędza całe dnie na przerabianiu nagrań wideo z udziałem Ninja i Yolandi, by sprawić, że wydają się złymi ludźmi. Następnie umieszcza te spreparowane filmy w sieci, czemu towarzyszy nieustanna kampania fake newsów i mowy nienawiści skierowana przeciwko Die Antwoord i ich rodzinie - czytamy.
Twierdzą też, że Crossman i ich adopcyjny syn zarabiają na głośnej publikacji. Pieniądze z nagrania du Prezz ma wydawać na narkotyki. To z ich powodu muzycy mieli odciąć 20-latka od pieniędzy.
Tokkie to młody człowiek, któremu Ninja i Yolandi pomagali od dzieciństwa. Kiedy jednak Tokkie zaczął brać narkotyki, Ninja i Yolandi postawili na swoim i przestali wspierać go finansowo. Niedługo po tym Ben Crossman skontaktował się z nim i zaczął z nim współpracować, aby stworzyć kampanię fake newsów o "strasznym życiu" Tokkiego z Die Antwoord, którą następnie umieścili na YouTube.
W oświadczeniu, które w imieniu zespołu pisał ich menadżer, znalazła się też bezpośrednia wypowiedź Yolandi Visser i Ninja.
Tokkie pochodził z bardzo zniszczonego domu. Staraliśmy się mu pomóc, ale niestety nie można pomóc komuś, kto nie chce, aby mu pomagano. Namawiamy Tokkiego, aby zgłosił się do nas i poszukał profesjonalnej pomocy.
W oświadczeniu znalazła się też informacja na temat molestowania adopcyjnej córki muzyków - Sixteen Jones. Zespół twierdzi, że oskarżenia o to, że molestowali córkę, są efektem współpracy Crossmana i dziennikarza News24 Adriaana Bassona.
Ben Crossman, który od lat nie miał bezpośredniego kontaktu z Die Antwoord ani z ich córką, ostatnio udał się na policję i złożył oświadczenie, że nastoletnia córka Ninja i Yolandi jest w niebezpieczeństwie i musi być natychmiast zabrana spod ich opieki. Ben następnie skontaktował się z południowoafrykańskimi służbami socjalnymi i wysłał im swoje oświadczenie. Wierzymy, że Ben starannie zaaranżował ten ruch z Adriaanem Bassonem, redaktorem naczelnym News24, który również skontaktował się z południowoafrykańskimi służbami socjalnymi (dokładnie w tym samym czasie co Ben) i przekazał im tę samą fałszywą historię - czytamy.
Muzycy twierdzą, że nastolatce nie działa się krzywda.
Kiedy służby socjalne odwiedziły Ninję, Yolandi i ich córkę, Sixteen Jones, stwierdziły, że Sixteen jest całkowicie bezpieczna, że wszystko jest w porządku i nie ma powodów do obaw.
Przypomnijmy, że 13-latka nie mieszka już z wokalistami, ale z rodziną w Johannesburgu. W oświadczeniu muzycy dodają też, że chcą, by ich fani poznali prawdę, a nie tylko "pomówienia hejterów". Chwalą się też, że niebawem opublikują nowe materiały muzyczne.