Więcej ciekawostek z życia gwiazd znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Blanka Lipińska publicznie mówi o zabiegach upiększających, jakie wykonała na przestrzeni lat. Nie ukrywa, że sporo zainwestowała w wygląd - począwszy od operacji powiększenia biustu, po hollywoodzki uśmiech. Tym razem pisarka wybrała się na zabieg stymulacji włókien kolagenowych. Boli od samego patrzenia!
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Kubicka usłyszała, że ma zęby jak królik. Podcięła dziąsła. Inni też zapłacili krocie, by mieć piękny uśmiech
Blanka Lipińska w ostatnim czasie postanowiła wypróbować mniej inwazyjny zabieg upiększający, który uchodzi przy okazji za bardziej naturalny niż te, którym poddawała się w przeszłości. Na InstaStories w typowy dla siebie sposób przywitała się z fanami i wyjawiła, że może mieć trochę spuchniętą twarz z powodu zabiegu, na którym niedawno była.
Zrobiłam sobie zabieg, który wyglądał spektakularnie i spektakularnie się odbył i też spektakularne uczucia są w trakcie, kiedy się go robi. Zabieg z igłami i ze stymulacją włókien kolagenowych. Nic się nie wstrzykuje, a twarz się podnosi - zachwycała się pisarka.
Lipińska opublikowała wideo nagrane podczas "spektakularnego" zabiegu, na którym leży z wkłutymi w twarz igłami. Jak wyjaśniła, przez igły przechodzą impulsy elektryczne, a zabieg ma na celu podnieść owal twarzy.
Wygląda to srogo. Czy zabieg jest miły? Nie! To wciąż zabieg z wykorzystaniem igieł, takich jak do akupunktury, one są takie cieniutkie. Przez tę igłę przechodzi impuls elektryczny, można sobie rozpuścić kazimierza (podwójny podbródek jak nazywa go pisarka), można się naciągnąć. Ja się naciągnęłam, mam przepiękny owal twarzy - przyznała.
Pisarka wyjaśniła, że ten zabieg robi się w seriach. Już zapowiedziała, że jest tak zachwycona efektami, że dla urody jest w stanie trochę pocierpieć i na pewno wybierze się na kolejne wizyty.