Więcej ciekawostek na temat życia gwiazd znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Jak podał "New York Times" wydarzenie, którego gospodynią miała być Melania Trump, znalazło się w centrum zainteresowania śledczych z Florydy. To dlatego, że organizatorzy zapowiedzieli przekazanie części dochodów z biletów na cel charytatywny, który w rzeczywistości miał w ogóle nie istnieć. Każda taka zbiórka powinna być zarejestrowana.
Zgodnie z planem Melania Trump miała pojawić się w kwietniu na imprezie na Florydzie. Bilety na wydarzenie kosztują 3000 dolarów. Są też wejściówki VIP, po 50 000 dolarów sztuka. Część dochodów z imprezy miała - według organizatorów - trafić na cele charytatywne, jednak nie określili jakie.
"The New York Times" podał natomiast informację, że żadna organizacja charytatywna odpowiadająca tej z opisu wydarzenia nie jest zarejestrowana na Florydzie. Fundusze miały wspomóc organizację o nazwie "Fostering the Future" lub "Be Best", finansujące stypendia komputerowe dla osób starszych i wykluczonych cyfrowo.
Dziennikarze otrzymali informacje od śledczych nadzorujących zbiórki charytatywne z Florydy, którzy potwierdzili, że nie zarejestrowano żadnej z tych organizacji na terenie stanu. Wszczęto dochodzenie.
Żona Donalda Trumpa najpierw nie chciała komentować sprawy, ale po artykule napisała na Twitterze:
Wszystko zostało zrobione zgodnie z prawem, wszystkie dokumenty są przygotowywane - zapewniła.
Firma organizująca wydarzenie, które badają śledczy, już wcześniej współpracowała z Trumpami. Zorganizowała m.in. przyjęcie bożonarodzeniowe z byłym prezydentem. Stawka za wejście wynosiła wówczas 10 000 dolarów.