• Link został skopiowany

Przemysław Kossakowski o swoim kontrowersyjnym nagraniu. Dodał długi wpis. "Następnym razem zabierzcie mi telefon"

Przemysław Kossakowski opublikował obszerne oświadczenie na temat swojego ostatniego nagrania z łazienki. I choć podróżnik przyznaje, że to kolejny kryzys wizerunkowy, to nie traci dobrego humoru.
Przemyslaw Kossakowski
Fot. przekossakowski/Instagram

Więcej ciekawych artykułów na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Piasek przeprasza Martynę Wojciechowską za swoje słowa o jej rozstaniu z Przemkiem Kossakowskim

Przemysław Kossakowski zamieścił ostatnio na swoim Instagramie kontrowersyjne nagranie. W środku nocy zorganizował bowiem live'a z fanami. Emitował go z łazienki. Wyglądał na bardzo zmęczonego, kiwał się i mówił niezrozumiale. Fani radzili mu, żeby poszedł spać. Teraz podróżnik się tłumaczy. 

Przemysław Kossakowski wydał oświadczenie. "Jeżeli będę chciał się skompromitować..."

Przemysław Kossakowski postanowił wyjaśnić swoje niecodzienne zachowanie. Przyznał, że dziwaczny live na jego Instagramie to pokłosie dobrej zabawy z przyjaciółmi.

Rzecz miała miejsce w zeszłym tygodniu. Koledzy biznesmeni postanowili wyciągnąć mnie na miasto, tłumacząc mi, że nie mogę siedzieć ciągle w domu, bo doszczętnie od tego zdziczeje. Wspominam o tym dlatego, że koledzy biznesmeni zaaranżowali spotkanie w zamkniętej sali na zapleczu jednej z restauracji, dowodząc rzeczowo, że jeżeli będziemy pili alkohol w przestrzeni publicznej, ktoś może mi zrobić zdjęcie, potem to zdjęcie przesłać to któregoś z tabloidów i będzie kompromitacja. Zdaje się, że podświadomie potraktowałem to jako rodzaj wyzwania, postanawiając dowieść, że jeżeli będę chciał się skompromitować, to żadne działania prewencyjne w rodzaju zamkniętych sal mnie przed tym nie powstrzymają - żartował.

Przemysław Kossakowski: Wizerunkowo to jest niestety dramat

Były parter Martyny Wojciechowskiej wprost przyznał, że nagranie z łazienki jest kryzysem wizerunkowym. Nie tracił jednak przy tym dobrego humoru. 

Nie złamałem obowiązującego prawa ani społecznej umowy, zatem w mojej ocenie nie stało się nic wielkiego, oprócz oczywiście kryzysu wizerunkowego. Bo wizerunkowo to jest niestety dramat. Znajomi, z których zdaniem się niezmiernie liczę, po obejrzeniu materiału stwierdzili, że wyglądam na nim jak odurzony, dobroduszny miś. Mnie to bardzo boli, gdyż mam na swój temat zgoła inne wyobrażenie - czytamy.

Żartował też:

Zdegradowanie mnie do figury odurzonego misia jest dla mnie doświadczeniem wyjątkowo upokarzającym.

I choć dziennikarz uznał, że nagranie mogło kogoś urazić, to nie przeprosił za swoje zachowanie. 

Zdaje sobie sprawę, że rzeczone nagranie mogło kogoś urazić, jeżeli tak jest, mi z tym szalenie niekomfortowo i gorąco zachęcam do nieoglądania na przyszłość podobnych głupot.

Ostatecznie podróżnik zaapelował też do swoich kolegów, z którymi "wychodzi na miasto", by w przyszłości zabierali mu telefon. W ten sposób ma uniknąć kolejnych kompromitacji. 

Grzegorz i Marcin, bardzo dziękuję, bawiłem się świetnie. Następnym razem zabierzcie mi telefon.
 

Cóż, może to słuszna prośba.

Więcej o: