Kuba Wojewódzki opublikował w sieci zdjęcie zrobione z perspektywy kierowcy samochodu. Nie wiadomo jednak, czy był nim on sam. Możliwe, że ktoś złamał prawo, jadąc drogą S79 niedaleko warszawskiego Okęcia z prędkością 250 km/h. Rzecznik Komendy Stołecznej poinformował, że sprawa jest wyjaśniana. "Jednoosobową subkulturę" (tak nazwał się Kuba na Facebooku) z TVN-u skrytykował już m.in. Maciej Wąsik - wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
W poniedziałek w godzinach popołudniowych na Twitterze Macieja Wąsika pojawił się wpis odnoszący się do Kuby Wojewódzkiego. Po tym, jak celebryta opublikował opisane wyżej zdjęcie, pojawiły się podejrzenia, że złamał prawo. Czy faktycznie tak się stało? Nie wiemy. Polityk PiS-u wie natomiast, że "bycie celebrytą nie zapewnia bezkarności".
Jazda 250 km/h to szukanie nieszczęścia. Popularność nie usprawiedliwia takiej bezmyślności. Mam nadzieję, że Polska Policja ukróci piractwo drogowe.
Funkcjonariusze apelują w sieci, by świadkowie zdarzenia zgłaszali się do nich.
Osoby posiadające wiedzę na temat okoliczności zdarzenia proszone są o kontakt pod nr tel. 477236583.
Na tę chwilę Kuba Wojewódzki nie zabrał szerzej głosu. W jednym z komentarzy napisał, że jest na komisariacie, ale nie wiadomo, czy to nie kolejny żart - w końcu celebryta jest z nich znany. Żarty żartami, ale publikowanie takich zdjęć - sugerujących niebezpieczne zachowania za kierownicą - nie jest śmieszne. Wedle polskiego prawa maksymalne ograniczenie prędkości wynosi 140 km/h i dotyczy przejazdów po autostradzie.
Czekamy na kolejne informacje w sprawie. Mamy nadzieję, że policja dojdzie prawdy i dowie się, kim był kierowca auta ze zdjęcia Wojewódzkiego.