Kuba Wojewódzki lubi chwalić się drogimi autami. Tak było i tym razem, tyle, że dziennikarz pokusił się dodatkowo o zdjęcie deski rozdzielczej swojego ferrari. Na prędkościomierzu widać, że auto osiągnęło 250 km/h. Kierowca (ktokolwiek nim był) złamał tym samym przepisy ruchu drogowego.
Kuba Wojewódzki w niedzielę 11 kwietnia, zamieścił na swoim Instagramie zdjęcie, na którym pozuje obok czerwonego ferrari. Na kolejnym zdjęciu widać wnętrze samochodu. W oczy rzuca się prędkościomierz wskazujący, że auto rozpędziło się do 250 km/h. To o grubo ponad 100 km/h więcej, niż pozwalają na to przepisy. W kadrze znalazł się bowiem znak - ten wskazuje, że fotografię zrobiono na trasie S79, czyli drodze ekspresowej. Nawet gdyby ferrari mknęło po polskiej autostradzie, to i tak zdecydowanie złamało przepisy (tam maksymalna prędkość to 140 km/h).
Nie wiadomo, czy za kierownicą auta siedział Kuba Wojewódzki. Showman wydawał się jednak dumny, że jego auto osiągnęło taką prędkość. Wskazuje na to podpis pod zdjęciem.
Obiecałem w domu, że wrócę szybko - napisał.
Pod zdjęciem pojawiło się wiele komentarzy. Fani zwrócili uwagę, że zostały złamane przepisy ruchu drogowego. Wojewódzki jednak podchodził do sprawy lekceważąco.
I już odcięło? - pytali fani.
Nie mogę pisać, jestem na komisariacie - żartował sobie showman.
Dużo ostrzej zareagował Jan Mencwel, prezes stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
Za to powinna być grzywna proporcjonalna do zarobków i konfiskata samochodu - pisał na Twitterze
Póki co Wojewódzki nie odniósł się szerzej do sprawy, nie wiemy więc, czy to on siedział za kierownicą auta i złamał prawo. Przypomnijmy jednak, że celebryta słynie ze swojego zamiłowania do szybkiej jazdy. Kilka lat temu pochwalił się, że udało mu się unikać mandatu właśnie za przekroczenie dozwolonej prędkości.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!