Z poziomu wygodnej kanapy droga do miliona złotych wydaje się niezwykle przyjemna. Wystarczy poprawnie odpowiedzieć na 12 pytań, przy czym już po siedmiu można otrzymać gwarantowaną sumę w wysokości 40 tysięcy złotych. Ale to tylko pozory. Uczestnik programu dowiódł, że nawet mimo ogromnej wiedzy, pytania zadane przez Huberta Urbańskiego potrafią zaskoczyć.
Mirosław Święcicki z Wrocławia kontynuował grę, mając na swoim koncie 10 tysięcy złotych, siedem pytań do miliona i trzy koła ratunkowe. Mężczyzna powiedział, że chce je zachować jak najdłużej. Miał nadzieję, że będzie jedynym uczestnikiem programu, który wcale ich nie użył. Tatę z widowni wspierały córki: Aleksandra i Zuzanna.
Pytanie siódme warte 40 tysięcy złotych, zadane przez Huberta Urbańskiego, okazało się jednak wyzwaniem.
No i mamy pierwsze schody... - powiedział uczestnik po usłyszeniu go.
Wiedział, że istnieje rozróżnienie między czasownikami przechodnimi i nieprzechodnimi, ale nie był pewny jak je zdefiniować. Szybko podjął decyzję o skorzystaniu z pierwszego koła ratunkowego. Postanowił poprosić o pomoc publiczność. Niestety odpowiedzi udzielone przez widownię były prawie równe. Żadna nie przeważała nad innymi. Uczestnik nie będąc przekonany do odpowiedzi, postanowił użyć kolejnego koła ratunkowego, tym razem padło na 50:50. Komputer odrzucił odpowiedź B - kochać i C - częstować. Mirosław wybrał zatem odpowiedź A - kłamać. Hubert Urbański potwierdził, że to dobra odpowiedź. Wytłumaczył, że czasowniki przechodnie to czasowniki, które mają stronę czynną oraz bierną.