Premiera nowego serialu TVP, który powstał na podstawie bogatego życiorysu Agnieszki Osieckiej, odbyła się pod koniec grudnia. Produkcja jest szeroko komentowana w mediach - szczególnie przez gwiazdy, których losy zostały zwizualizowane na ekranie telewizorów. Słów krytyki nie zabrakło z ust Maryli Rodowicz, która wyraziła mało pochlebną opinię na temat wcielającej się w nią aktorki i zaprzecza, jakoby słynna autorka tekstów miała aż tak duży problem z alkoholem, jak zostało to ukazane w serialu. Maja Frykowska zauważyła natomiast nieścisłości w fabule i przy okazji broni swojego dziadka Wojciecha Frykowskiego.
Ponadto widzowie zasugerowali, że proces dorastania głównej bohaterki został nielogicznie zobrazowany, a Magdalena Popławska nie powinna tak szybko zastępować Elizy Rycembel. Na jaw wychodzą kolejne fakty, które wpływają na odbiór "Osieckiej" - w jednej ze scen zagrał Artur Barciś, jednak fragment z jego udziałem nie pojawił się w telewizji. Artysta zabrał głos w tej sprawie.
Artur Barciś ma swój wkład w tworzeniu wizualizacji biografii Agnieszki Osieckiej. Aktor wcielił się w postać I sekretarza KC PZPR i zagrał w scenie, w której jako Władysław Gomułka przesłuchuje Marka Hłaskę (Jędrzej Hycnar). Fragment ten nie został jednak emitowany, a artysta w rozmowie z "Faktem" komentuje niezręczną sytuację.
Taki los aktora, że czasem go wytną. Tak się zdarza, że przy montażu coś wypada, a ja zagrałem tam tylko jedną scenę. Żałuję, że tak się stało, ale cóż ja mogę więcej powiedzieć? Widocznie odcinek był za długi albo były jakieś inne przyczyny, o których mi nie wiadomo - powiedział z wrodzoną skromnością.
My też żałujemy, że nie mogliśmy zobaczyć efektów pracy Artura Barcisia na planie nowego serialu TVP.