Barbara Kurdej-Szatan wraz z mężem Rafałem Szatanem udzielili wywiadu dla viva.pl. Para wystąpiła na nagraniu wraz z dziećmi - Hanną i Heniem. W rozmowie poruszyli temat artystów, którzy przez pandemię nie mogą wykonywać swojego zawodu. Barbara i Rafał zwrócili się bezpośrednio do hejterów, atakujących ich i branżę.
Barbara Kurdej-Szatan i Rafał Szatan wielokrotnie stawali w obronie artystów, którzy nie mogą pracować z powodu pandemii. Te działania ściągnęły na nich falę hejtu od osób, które patrzyły powierzchownie na temat. Zarzucano im, że nie powinni narzekać, ponieważ może i nie pracują na planach filmowych, ale przecież mają też pieniądze z reklam.
W rozmowie z viva.pl, opublikowanej w niedzielę, Basia i Rafał poruszyli ten temat i wprost stwierdzili, że problem nie dotyczy konkretnie ich. Wokalista zaznaczył, że chodzi im o artystów, aktorów i muzyków, którzy pracują w teatrach. Ci ludzie nie wiedzą, co teraz zrobić, a są atakowani w internecie i sugeruje im się zmianę zawodu.
To dotyczy wielu artystów, aktorów, muzyków, którzy pracują w teatrach, którzy pracują za tzw. podstawę etatową. Ci ludzie nie wiedzą, co teraz zrobić. Wielu hejterów wypisuje, że może warto zmienić teraz zawód - powiedział Rafał.
Albo, że nam się za przeproszeniem w tyłkach poprzewracało, bo myślą, że to chodzi o nas - dodała aktorka.
Barbara Kurdej-Szatan wyjaśniła, że para po prostu wykorzystuje swoje zasięgi w mediach społecznościowych do tego, żeby nagłośnić sprawę i wesprzeć artystów, którzy również - jak wielu innych pracowników w innych zawodach - zostali w bardzo ciężkiej sytuacji. Jej zdaniem problemem jest podejście do artysty jako "zawodu":
Zauważyliśmy, że ludzie traktują zawód artysty jak nie zawód, tylko jakby to była jakaś fanaberia. To jest nasz zawód, drodzy państwo. My pokończyliśmy studia na tym kierunku - wyjaśniła Kurdej-Szatan.
Rafał dodał, że kształcili się 25 lat w zawodzie, żeby móc wyjść na scenę i na poziomie występować dla publiczności. Barbara jeszcze na zakończenie wywiadu postanowiła oczyścić się z zarzutów internautów. Wyznała, że z mężem nie wypowiadają się w swoim imieniu, a w imieniu ludzi teatru, przyjaciół oświetleniowców, czy akustyków. Podsumowała rozmowę mówiąc, że oni sami mają się naprawdę dobrze, bo na szczęście mają pieniądze z reklam, ale wielu innych, mniej znanych, tego typu ofert nie ma.
Dyskusja przeniosła się też na Instagram. Aktorka przebywa obecnie na wakacjach na Zanzibarze, ale nie odpoczywa od kłótni w mediach społecznościowych. Kiedy jedna z internautek wypomniała Basi wakacje w czasie kryzysu, wspomniała też o wcześniejszych "płaczach" nad brakiem pracy:
Słabe to… Lepiej czasem się nie odzywać, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości. Ludzie tracą pracę i nie płaczą, a celebryci łzami się zalewali, co za hipokryzja! - napisała.
Aktorka odpowiedziała bardzo szybko, nie kryjąc poirytowania.
To nie był "lament celebrycki", Droga Pani, tylko walka o swoich kolegów. Teatry pierwsze były zamknięte podczas pandemii i wciąż nie są otwarte!!!!!!!!!!!! Co za ignoranctwo. Nienawidzę tego - odpisała.
Owszem, wszystkich dotknęła pandemia. I to jest ogólnie wiadome. Każdy się wypowiadał o swojej branży. A to nie znaczyło, że uważa, że są najbiedniejsi w całym kraju - dodała.
A Wy co uważacie o sytuacji?