Sabina Jeszka podała na swoim Instagramie, że przeżyła chwilę grozy, kiedy jej córka Anastazja trafiła do szpitala. Teraz celebrytka na InstaStories szczegółowo opowiedziała, co się stało, jednocześnie zapewniając, że Anastazja ma się już dobrze.
Na samym początku swojej wypowiedzi wokalistka podziękowała wszystkim fanom za wsparcie. Zapewniała, że jej córka wróciła już do domu i jej życiu już nic nie zagraża.
My już jesteśmy bezpieczne, wszystko jest super, a badania Anastazji wyszły świetnie - opowiadała.
Jeszka zdecydowała się też odpowiedzieć o trudnych chwilach, kiedy Anastazja doznała silnych drgawek spowodowanych wysoką gorączką.
Mała miała bardzo wysoką gorączkę i dałam jej Paracetamol w syropie. Szykowałyśmy się do snu i ona była zmęczona (...), po pewnej chwili bardzo osłabła, ale pomyślałam, że lek musi zadziałać. Wtedy jeszcze się tak nie denerwowałam. Temperatura jednak wzrastała, a Anastazja rozglądała się po pokoju z przerażeniem, jakby miała halucynacje. Mała zaczęła płakać, nosiłam ją (...) okładałam zimniejszym ręcznikiem, żeby zbić gorączkę. W pewnym momencie zesztywniała, spojrzała się w jeden punkt i ten wzrok został w tym punkcie. Tak jakby się zawiesiło dziecko, jakby było sparaliżowane. (...) Dziecko niesamowicie energiczne nagle stało się warzywem - opowiadała Jeszka ze łzami w oczach.
Mama dziewczynki zadzwoniła wówczas po pogotowie. Po podaniu odpowiednich środków stan dziecka zaczął się powoli poprawiać.
Wokalistka jest już o córkę spokojna, dlatego przyznała, że zostawiła ją pod opieką taty i obu babć i udała się do Łodzi na galę See Bloggers.
AG