W zeszłym miesiącu pisaliśmy o tym, że kolejna asystentka Meghan Markle podjęła decyzję o odejściu z pracy w Pałacu Buckingham. Nie podano wtedy oficjalnego powodu, jednak chodziły plotki, że księżna Sussex była bardzo rozpieszczona.
Mówiło się też, że księżna Meghan doprowadziła Melissę do łez. Osoba z otoczenia Meghan Markle i jej asystentki zdradziła w jednym z wywiadów, że ich współpraca nie układała się najlepiej, gdyż to Meghan źle traktowała Melissę:
Jej praca była pod wysokim ciśnieniem i ostatecznie było dla niej już za dużo. Meghan postawiła przed nią wiele żądań, a skończyło się to tym, że doprowadziła Melissę do łez- czytamy w "Mirror".
Jak dodał informator, asystentka odegrała ważną rolę podczas przygotowań do ślubu Meghan Markle i księcia Harry'ego. Jej pomoc była nieoceniona i rodzina królewska będzie odczuwać jej brak.
Melissa jest profesjonalistką i fantastycznie wykonuje swoją pracę, ale sprawy potoczyły się nie tak i łatwiej było im się rozejść - dowiadujemy się.
Przypomnijmy, iż księżna Meghan spodziewa się dziecka. Bez pomocy asystentki znacznie bardziej odczuje zmęczenie spowodowane wykonywaniem obowiązków wiążących się z rolą księżnej. W podobnym czasie odeszła też Samantha Cohen, która przez kilkanaście lat pracowała dla monarchii m.in. jako sekretarz. Czyżby współpraca z księżną Meghan była tak trudna?
AW