"Belle Epoque" szykowano na hit TVN. Poniekąd był, bo widzów przyciągnęła niecodzienna formuła serialu, a także atrakcja w postaci wyszukiwania merytorycznych wpadek twórców. Główne role zagrali Paweł Małaszyński i Magdalena Cielecka, co powinno być także magnesem dla widzów, jednak tak się nie stało. Jak pamiętamy, w ostatnim odcinku Małaszyński zostaje postrzelony, jednak jego dalszych losów nie poznaliśmy.
W zależności od potrzeb, w drugiej serii twórcy serialu mogą granego przez Małaszyńskiego Jana Edigeya-Koryckiego uśmiercić albo przywrócić do zdrowia. Jak donosi serwis Pudelek.pl, decyzja nie została jeszcze podjęta.
Jak wynika z naszych informacji, zastanawia się nad tym także sam TVN. Pod znakiem zapytania stoi też sam serial, o przyszłości którego orzeknie rada programowa. To ona zdecyduje, czy bohater Małaszyńskiego przejdzie rekonwalescencję w szpitalu i wróci do serialu po jakimś czasie, czy zostanie uśmiercony i nie pojawi się więcej na ekranie - czytamy.
Jeżeli rada programowa zdecyduje, że serialu nie warto kontynuować, to dyskusje nad losami Edigeya-Koryckiego z oczywistych powodów staną się bezprzedmiotowe. A może tak zdecydować, bo oglądalność "Belle Epoque" spadała niemal z odcinka na odcinek. Według serwisu Wirtualnemedia.pl pierwszy odcinek obejrzało 2,9 miliona widzów, a potem oglądalność systematycznie spadała, by zamknąć się średnią 1,89 miliona widzów na odcinek.
Z ustaleń Wirtualnemedia.pl wynika, że TVN zlecił pisanie scenariuszy, ale nadal analizuje wyniki oglądalności oraz opinie widzów - czytamy tam.
JZ