Anna Kalczyńska poinformowała na Facebooku, że w Tyrolu w Austrii, gdzie spędza majówkę, przydarzył jej się groźny wypadek. Akurat była na stoku, gdy z impetem wjechał w nią inny narciarz. Dziennikarka sama przyznała, że choć trafiła do szpitala, to skutki zderzenia mogły być o wiele bardziej dotkliwe. Uratował ją kask, który zamortyzował uderzenie.
Tak się dla mnie zakończyła majóweczka 2017. Mogło być gorzej. Gdybym nie miała kasku, suma prędkości moja i Pana, który we mnie wjechał, nie tylko pozbawiłaby mnie przytomności na kilka minut, ale pewnie zdrowia. Wyobraźcie sobie, żona tego Pana zatrzymała się przy nim i wtedy wjechała w nią córka, łamiąc jej kolano, otwarcie. Także... świętujcie ostrożnie, Kochani - napisała na Facebooku, gdzie także pokazała zdjęcia ze szpitala.
Pod wpisem pojawiło się mnóstwo życzeń jak najszybszego powrotu do zdrowia. Wśród wpisujących się pojawił się również Łukasz Warzecha, prawicowy publicysta.
Wracaj szybko do zdrowia. Ale zawsze mówiłem, że sport szkodzi. W tej sprawie zgadzam się całkowicie z panem ze zdjęcia - napisał i wkleił zdjęcie Winstona Churchila.
Mam nadzieję, że mi nie przejdzie jednak miłość do nart - odpisała Kalczyńska, a Warzecha to polubił.
My także życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia i stanu jak najdłuższego zakochania w nartach.
JZ