• Link został skopiowany

Londyn, premiera, czerwony dywan. I nieproszony (bardzo niezwykły!) gość. Przyjrzyjcie się dokładnie

"Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej...". A nie, to nie ta sytuacja. Okrzyk jednak pasuje. Z małą korektą: Nikt nie spodziewa się myszy na czerwonym dywanie!

Mickey Mouse byłaby dumna. W końcu jakiś jej rodak trafił na czerwony dywan. Choć bez zaproszenia, ale w końcu liczy się zdjęcie z gwiazdą. Co prawda, myszy, która wtargnęła na premierę "Kingsman: Tajne służby" udało się zapozować jedynie z butem Colina Firtha , ale nie bądźmy drobiazgowi.

<< ZOBACZ ZDJĘCIA MYSIEGO INTRUZA >>

Czerwony dywan to dość częsty cel ataków prowokatorów. Do tej pory  (przynajmniej na początku swojej "akcji desantowej") poruszali się oni na dwóch nogach i należeli do ludzkiego gatunku. Zwykle też takie popisy kończyły się skandalem, nerwami i masą nieprzyjemności dla rządnego sławy jegomościa. Tym razem było inaczej. Pełna kultura. Mysz przyszła, zrobiono jej zdjęcia i poszła. Można? Można.

karo

Więcej o: