Mickey Mouse byłaby dumna. W końcu jakiś jej rodak trafił na czerwony dywan. Choć bez zaproszenia, ale w końcu liczy się zdjęcie z gwiazdą. Co prawda, myszy, która wtargnęła na premierę "Kingsman: Tajne służby" udało się zapozować jedynie z butem Colina Firtha , ale nie bądźmy drobiazgowi.
<< ZOBACZ ZDJĘCIA MYSIEGO INTRUZA >>
Czerwony dywan to dość częsty cel ataków prowokatorów. Do tej pory (przynajmniej na początku swojej "akcji desantowej") poruszali się oni na dwóch nogach i należeli do ludzkiego gatunku. Zwykle też takie popisy kończyły się skandalem, nerwami i masą nieprzyjemności dla rządnego sławy jegomościa. Tym razem było inaczej. Pełna kultura. Mysz przyszła, zrobiono jej zdjęcia i poszła. Można? Można.
karo