Uhonorować wielkiego artystę można na wiele sposobów, stawiając mu pomnik, nazywając jego imieniem jakąś instytucję, czy ustanawiając go patronem nagrody. Można też wcielić jego koncepcje w życie. W ten sposób w Chinach uczczono zmarłego wczoraj Sławomira Mrożka i to zupełnie nieświadomie.
Zdajemy sobie sprawę, że słoń jest wielkim ciężarem na barkach polskiego górnika i hutnika. Pragnąc obniżyć koszty własne, proponuję zastąpić słonia wymienionego w odnośnym piśmie - słoniem własnym. Możemy wykonać słonia z gumy, w odpowiedniej wielkości, napełnić go powietrzem i wstawić za ogrodzenie. Starannie pomalowany, nie będzie się odróżniał od prawdziwego, nawet przy bliższych oględzinach. Pamiętajmy, że słoń jest zwierzęciem ociężałym, nie wykonuje więc żadnych skoków, biegów i nie tarza się. Na ogrodzeniu umieścimy tabliczkę wyjaśniającą, że jest to słoń szczególnie ociężały - pisał Mrożek w opowiadaniu "Słoń".
Nie wiemy, czy dyrekcja Parku Ludowego w Luohe w prowincji Hajnan znała dorobek wybitnego pisarza, ale zastosowała równie pomysłowy sposób na obniżenie kosztów działania. Podmieniony został jednak nie słoń, a lew. Afera zaczęła się, gdy jeden z gości zoo nagrał filmik przedstawiający szczekającego lwa afrykańskiego. Jak się szybko okazało z lwem wspólna była tylko grzywa, bowiem rolę króla dżungli wcielił się mastiff tybetański, pies z owłosieniem podobnym do grzywy.
Dziennikarze "Pekińskiego Dziennika Młodzieżowego" przeprowadzili w zoo śledztwo i jak odkryli lew nie był jedynym zwierzęciem, które zmieniono na tańszy odpowiednik.
Psy udawały również wilki i lamparty, a dwie wyjątkowo okazałe strzykwy imitowały węże - podaje Mirror.co.uk.
Oby tylko goście zoo, którzy widzieli rzekomego lwa skończyli lepiej niż w opowiadaniu Mrożka.
A uczniowie, którzy wtedy byli w ogrodzie zoologicznym, opuścili się w nauce i stali się chuliganami. Podobno piją wódkę i tłuką szyby. W słonie nie wierzą w ogóle - pisał Mrożek w swoim dziele.
ao