Julia Kamińska zareagowała na szokujące wydarzenia, które miały miejsce w Warszawie. Przychodnia aborcyjna AboTak od samego początku wzbudzała kontrowersje. Przed placówką regularnie odbywają się głośne protesty, często przy użyciu skrajnych środków. Ostatnio doszło do niebezpiecznego ataku. Nieznani sprawcy oblali wejście do placówki żrącą substancją. Julia Kamińska wyznała, że funkcjonariusze policji rzekomo na to nie zareagowali. Aktorka wraz z grupą aktywistów postanowiła rozpocząć akcję plakatowania ogrodzenia w pobliżu przychodni. Wtem zjawiła się policja. Kamińska nie szczędziła mocnych słów.
Julia Kamińska opowiedziała na Instagramie o swojej konfrontacji z jednym z policjantów. Początkowo rozmowa dotyczyła dramatycznej sytuacji. Aktorka wyznała, że wykonała "akt nieposłuszeństwa obywatelskiego". Chodziło o wywieszanie plakatów. - Zadałam pytanie policjantowi, jednemu z masy policjantów, którzy przyszli kontrolować nas podczas gdy plakatowałyśmy płot, że dlaczego to tak jest, że kiedy my robimy coś tak nieszkodliwego, to są tak bardzo tym zainteresowani. A w momencie, kiedy wejście do przychodni aborcyjnej zostaje oblane kwasem, nie robią absolutnie nic. Przecież to jest realne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi, którzy tam pracują, ludzi, którzy tam przychodzą i że ja w takim momencie jako obywatelka czuję się realnie zagrożona. Jak to jest i co ja mam robić? - wyznała Kamińska. Odpowiedź policjanta była szokująca. - I on mi powiedział, słuchajcie: że mam nie wychodzić z domu, wtedy nic mi się nie stanie - zdradziła aktorka, oburzona całym zajściem.
To jednak nie koniec. Kamińska wystąpiła również w programie TVN24. Tam zdradziła więcej szczegółów. Dodała, że miejsce, które oklejały, było raczej spokojne i nie było tam wiele osób, a płot był tymczasowy. Z tego względu nagły przyjazd odpowiednich służb tym bardziej ją zaskoczył. - Wspólnie z kolektywem "Plakaciary" wykonałyśmy taki akt nieposłuszeństwa obywatelskiego. Przyjechałyśmy na ulicę Wiejską, wybrałyśmy sobie płot metalowy, pomyślałyśmy: wyplakatujemy też jakieś miejsce, zastanawiałyśmy się, czy ktoś się tym zainteresuje. Zainteresowanie policji przeszło nasze oczekiwania, w najbardziej wyeskalowanym momencie naliczyłyśmy sześć samochodów policyjnych. Było bardzo dużo policji (…) Ja jako obywatelka nie czuję się bezpieczna (...). Policjant powiedział mi, że jeśli czuję się zagrożona, powinnam nie wychodzić z domu. To było absolutnie szokujące – wyznała aktorka w programie TVN24 "Wstajesz i wiesz". ZOBACZ TEŻ: Rafał Trzaskowski w szczerym wyznaniu na temat aborcji. Opowiedział o żoie