Rektorem Uniwersytetu w Siedlcach od 2020 roku jest pułkownik profesor Mirosław Minkina. Jego działalności przyjrzeli się dziennikarze Wirtualnej Polski. Jak wynika z przeprowadzanego przez nich śledztwa - były wojskowy miał rzekomo dopuścić się próby korupcji, nękać pracownice wiadomościami o charakterze seksualnym, a także szykanować podwładnych i doprowadzić do jednowładztwa na uczelni.
24 kwietnia na portalu Wirtualna Polska pojawił się obszerny artykuł, w którym dziennikarze opisują kilkumiesięczne śledztwo dotyczące Mirosława Minkina. Jak wynika z tekstu, rektor miał dopuszczać się wysyłania obrzydliwych wiadomości do kobiet, z którymi pracował, a były jego podwładnymi. Jak przekazali dziennikarze, po tym jak jedna z pracownic napisała mu, że źle się czuje, ten rzekomo zaproponował jej "wylizanie c***i", by się jej poprawiło. - To nie pierwsza wiadomość tego typu, którą dostałam od rektora. Tę konkretną zignorowałam, nie miałam siły odpisywać. Gdy wróciłam do pracy, powiedziałam rektorowi, że to jest żenujące i nie życzę sobie otrzymywać takich wiadomości. Rektor zbył to śmiechem, spytał, dlaczego jestem taka niewinna. To było chamskie, poniżej krytyki - powiedziała śledczym kobieta, chcąc pozostać anonimowa.
Rektor, któremu dziennikarze WP pokazali wiadomość, miał nie zaprzeczyć, twierdząc, że ta korespondencja ma charakter żartobliwy i nie chciał nikogo urazić. Inna kobieta powiedziała śledczym: "To erotoman, który nie szanuje kobiet. O jednej z pracownic powiedział mi: 'A widzisz, jak dobrze pracuje. A wczoraj mi zaproponowała, żebym ją wziął na stole'. Kiedyś poinformowałam go, że wyjeżdżam na weekend. Powiedział: 'Jak się wybzykasz, to do mnie zadzwoń' - przekazała. Na dodatek rektor miał podobno skomentować, jak jedna z podwładnych je loda - podkreślając, że czynność jedzenia loda wymaga dużej wprawy oraz umiejętności. Minkina miał tym jednoznacznie nawiązać do czynności seksualnej. Zapytany o tę sytuację stwierdził: "To jednorazowa sytuacja. To był żart".
Rektor podobno obawiał się kolejnych wyborów, które zaplanowano na 2024 rok. Próbował rzekomo przekonać Marcina Chrząścika, by ten go poparł w wyborach, oferując, że w zamian za poparcie uczyni go pełnomocnikiem rektora i zatrudni jego żonę. Minkina zapytany przez dziennikarzy o tę kwestię odpowiedział: "- To była propozycja. Wszyscy tak robią w kampanii wyborczej. Nie widzę w tym żadnego przekupstwa. Nie uzależniałem dania tych stanowisk od poparcia". Chrząścik odmówił propozycji i do dziś ani on, ani jego żona nie otrzymali stanowisk.
Ostatecznie konkurentka Minkina, profesor Tamara Zacharuk, która przed nim piastowała to stanowisko, nie została dopuszczona do wyborów. Rektor wykorzystał bowiem przepis - "Rektora Uniwersytetu wybiera Uczelniane Kolegium Elektorów, spośród kandydatów wskazanych przez Radę Uczelni. Rada Uczelni wskazuje kandydatów na Rektora po zasięgnięciu opinii Senatu". Rada Uczelni składa się z siedmiu osób - sześciu, które zostają wskazane przez Komitet Nominacyjny i zatwierdza je Senat uczelni oraz przewodniczącego samorządu studenckiego. W radzie zasiadają osoby wybrane przez rektora, więc i potencjalnie mu przychylne. W Senacie Minkin miał większość głosów.
Dziennikarze przyjrzeli się sprawie. "Rada uczelni poprosiła Senat o zaopiniowanie dwóch kandydatur. Senat pozytywnie zaopiniował kandydaturę Mirosława Minkiny, zaś kandydatury Tamary Zacharuk w ogóle nie zaopiniował, mimo że na posiedzeniu Senatu odbyło się głosowanie w tej sprawie" - czytamy w artykule. Były wojskowy był jedynym kandydatem i zdobył 87 głosów ze 157 oddanych - choć na nikogo innego głosować nie można było. Zacharuk była oburzona sytuacją, ale ostatecznie wszystko miało odbyć się zgodnie z prawem.
Jak wynika z artykułu, z wysokiej pozycji Minkina benefity miała podobno czerpać prof. Malina Kaszuba. Dziennikarze ustali, że "ze stanowiska dziekana przechodzi na stanowisko prorektora ds. innowacji i współpracy". Jak twierdzą śledczy, od wielu osób usłyszeli, że łączy ich coś więcej niż tylko praca. Minkin i Kaszuba mieli wielokrotnie spotykać się poza uczelnią, a Minkin pojawić się miał na studniówce córki Kaszuby. Sami zainteresowani zapytani o tę kwestię rzekomo zaprzeczyli, twierdząc, że się wyłącznie kolegują. Kaszuba miała awansować, gdyż jest dobrą pracowniczką.
Jak wynika ze słów pracowników, którzy rozmawiali z dziennikarzami WP, Kaszuba podobno otrzymała od uniwersytetu działkę. Na uczelni działa komisja ds. działek budowlanych, a jej zadaniem jest "rozpatrywanie wniosków pracowników o przyznanie takiej działki". Z czego to wynika? "Na uczelni wymyślono bowiem sposób na przyciąganie akademików do pracy. Ci najlepsi oraz najbardziej obiecujący mogą dostać działki od uniwersytetu (uczelnia dysponuje gruntami). Taka działka po dziesięciu latach może przejść na własność pracownika - co z jednej strony jest formą gratyfikacji, a z drugiej przywiązuje daną osobę do Siedlec" - twierdzą dziennikarze w artykule.
Pracownicy mają rzekomo bać się "zadzierać" z Minkiną. Mają go widywać ze wpływowymi osobami - prokuratorami, policjantami i prawnikami, przez co podobno obawiają się mówić głośno o sprawie. - W ciągu ostatnich lat, zatrudnienie w UwS znalazło również wielu funkcjonariuszy różnych służb mundurowych, których celem jest wsparcie rektora w wojskowym lub policyjnym zarządzaniu uczelnią. Wielu pracowników odczuwa po prostu strach, a władze niejednokrotnie pokazały, że nie ma co z nimi dyskutować. Lista osób, które odeszły z uczelni jest długa - mówi dziennikarzom WP dr Marcin Chrząścik
- Z otwartą przyłbicą, w nieanonimowy sposób, również wiele ryzykując, walczę o ujawnienie szeregu dramatycznych faktów. Nie mam zamiaru się poddać i bardzo dziękuję ogromnej rzeszy osób wspierających mnie w tym - dodaje doktor. Chrząścik nie ukrywa, że przez pewien okres wspierał Minkina - podobno dzięki tej znajomości został prodziekanem na Wydziale Nauk Społecznych. - Zmagam się od roku z działaniami mobbingowymi na szeroką skalę. Natomiast wierzę w sprawiedliwość. Mimo że siedlecka policja i prokuratura odmówiły mi wszczęcia postępowania, to sąd uwzględnił moje zażalenie i obecnie trwają czynności. Ja pana rektora Minkiny się nie boję, bo go po prostu dobrze poznałem. I tego braku strachu życzę innym pracownikom - dodaje.
Uniwersytet w Siedlcach cały czas spada w rankingach uczelni. To jednak rektora nie niepokoi - niewiele ma z tych rankingów wynikać. Jak podkreślił w rozmowie z dziennikarzami WP - uniwersytet jest cały czas dobrym miejscem do prowadzenia badań.
Zgodnie z polskim prawem mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika, lub skierowane przeciwko niemu, które polegają na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu go. Mobbing występuje, gdy działania te lub zachowania wywołują u pracownika zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodują lub mają na celu jego poniżenie, lub ośmieszenie, a także izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników. Mobbing może mieć formę biernego zachowania.
O mobbingu należy powiadomić dział personalny (HR) lub przełożonego, a jeśli to on jest mobberem - kierownictwo wyższego szczebla. Skargę na naruszanie praw pracowniczych można też zgłosić do Państwowej Inspekcji Pracy.
Przewodnik PIP na temat mobbingu pomaga rozpoznać, czy jest się jego ofiarą, wskazuje, jak sobie radzić i jak przygotować się do procesu sądowego. W Państwowej Inspekcji Pracy można również zasięgnąć pomocy prawnej - porady są udzielane od poniedziałku do piątku w godz. od 9.00 do 15.00.